Balladyna znów morduje

Krzysztofa Garbaczewskiego inspiruje klasyka romantyzmu. Premiera jutro w Teatrze Polskim w Poznaniu – pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 24.01.2013 18:44 Publikacja: 24.01.2013 18:41

Justyna Wasilewska (Balladyna) i Piotr B. Dąbrowski (Kirkor); fot. Robert Mleczko

Justyna Wasilewska (Balladyna) i Piotr B. Dąbrowski (Kirkor); fot. Robert Mleczko

Foto: Teatr Polski w Poznaniu

Akcja toczyć się będzie w ośrodku badawczym nad jeziorem Gopło, gdzie młodzi naukowcy – Alina, Balladyna, Filon – modyfikują genetycznie nasiona roślin.

Wielka polska klasyka wciąż gości na scenie

-  Wraz z pisarzem Marcinem Cecko, który jest autorem tekstu i dramaturgiem, potraktowaliśmy „Balladynę" Juliusza Słowackiego jako punkt wyjścia do opowieści o współczesnym świecie – mówi „Rz" Krzysztof Garbaczewski, jeden z najciekawszych reżyserów młodego pokolenia. – Ta laboratoryjna formuła pozwoliła wziąć pod mikroskop postaci, przyjrzeć się ich przemianie. Pojawi się nowy w moim teatrze motyw polskiej tożsamości, nie można go uniknąć, jest wpisany w tekst „Balladyny" przez Juliusza Słowackiego. Jednak trudno jego baśniową opowieść o Królu Popielu III brać dzisiaj na poważnie jako punkt wyjścia do rozmowy o naszym patriotyzmie. Stąd ciężar tego problemu spada na barki Balladyny, bohaterki, która zaczyna jako szara pracowniczka laboratorium, ale dzięki zabójstwom, których się dopuszcza, rozwija swoją osobowość i uzyskuje od życia więcej, niż mogłaby oczekiwać. Pytanie: co z tym zrobi? Jej życie widzę jako wyzwalanie z kolejnych patriarchalnych ograniczeń.

Zobacz galerię zdjęć

Zamiast uwspółcześniać na siłę tekst Słowackiego, autorzy spektaklu użyli szkieletu jego utworu, by zbudować własną historię.

Słowacki w epoce Internetu

- Wiele akcentów ulega przesunięciom – mówi reżyser. – Na przykład natura. Dla romantyków była tajemniczą sferą, osobnym bytem, równoległym istnieniem. W świecie współczesnym traktujemy ją jako naszą własność, prowadzimy na niej politykę rabunkową i jako społeczeństwo próbujemy to uzasadnić. A jak pokazać też dramatyczny splot natury z nauką? – zastanawia się reżyser. Można odnieść wrażenie, że spektakl będzie podróżą w kierunku, który wyznaczyło inspirowane badaniami Bronisława Malinowskiego „Życie seksualne dzikich" Marcina Cecko w reżyserii Garbaczewskiego w Nowym Teatrze. Dla starszego pokolenia chwilami poza granicami percepcji i nie do pojęcia, za to świetnie przyjmowane przez młodych.

– Absolutnie nie przekreślam żadnego pokolenia na widowni, ale moje, a co dopiero młodsze roczniki, od kilkunastu lat żyjemy w przestrzeni, którą współtworzy Internet. W inny sposób przyswajamy wiedzę, operujemy informacją. Nie da się ukryć, że sieć zmienia człowieka, modyfikuje. Elektroniczne gadżety i komunikatory zmieniają rodzaj relacji międzyludzkich – mówi Garbaczewski, rocznik 1983.

Jednak o ile „Życie..." było konfrontacją modernistycznego badacza ze światem, którego nie rozumie, o tyle „Balladyna" osadzona jest w świecie całkowicie realnym.

Historia jako opresja

- Marcin Cecko intuicyjnie zaproponował miejsce akcji, nie wiedząc, w jakim stopniu uda się zrealizować pomysł – mówi Garbaczewski. – Podczas prób okazało się, że możemy zajrzeć do laboratorium „Genesis" w Poznaniu, które zajmuje się genetyką, a to pozwoliło nam zbudować nasze własne sceniczne laboratorium.

Pod koniec marca Krzysztof Garbaczewski otworzy dyrekcję Jana Klaty w Starym Teatrze w Krakowie spektaklem „Poczet królów polskich".

– Znajduję się przed wyzwaniem, jakim niewątpliwie jest zanurzenie się w krwawe pole bitwy, zwane historią – mówi reżyser. – Walka rozgrywa się do dziś, obecnie przyjmując formę walki o pamięć, narodową tożsamość i władzę nad zbiorową narracją. Królowie i królowe powracają na scenę i domagają się prawa bytu. Ja szukam drogi wyjścia z historii pojmowanej jako opresja i brzemię.

Akcja toczyć się będzie w ośrodku badawczym nad jeziorem Gopło, gdzie młodzi naukowcy – Alina, Balladyna, Filon – modyfikują genetycznie nasiona roślin.

Wielka polska klasyka wciąż gości na scenie

Pozostało 94% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły