Gábor Máté - rozmowa

Gábor Máté wystawił w Warszawie sztukę o Wojciechu Bogusławskim. Z węgierskim reżyserem rozmawia Jan Bończa-Szabłowski.

Publikacja: 12.01.2015 16:39

?Gábor Máté i Witold Dębicki; fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska/teatralna.com

?Gábor Máté i Witold Dębicki; fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska/teatralna.com

Foto: Teatr Dramatyczny

Co Węgrzy wiedzą o Wojciechu Bogusławskim?

Gábor Máté: Myślę, że dosyć sporo. Najpierw zapoznali się z jego postacią dzięki powieści György Spiró „Iksowie". Wywołała ona duże zainteresowanie i stała się inspiracją do napisania przez niego dramatu „Szalbierz", chętnie granego w teatrach węgierskich.

W Polsce spojrzenie Spiró na pełne intryg środowisko ojca teatru polskiego Wojciecha Bogusławskiego i na niego samego jako geniusza, ale i kabotyna, wywołało burzę. Zarzucano Spiró szarganie narodowych świętości.

To było dla nas duże zaskoczenie. Spiró od lat jest znawcą i admiratorem polskiej kultury. Przełożył na węgierski wszystkie dramaty Wyspiańskiego, niektóre utwory Gombrowicza, a „Szalbierz" to jedno z największych osiągnięć w powojennym teatrze węgierskim. On na pewno zna ludzi, dobrze rozumie teatr i potrafi o tym pisać.

Jednak do Bogusławskiego jako ojca polskiego teatru narodowego mamy inny stosunek niż Węgrzy.

Spiró nie ujmuje mu wielkości, ale patrzy na niego jak na normalnego człowieka. Ze słabościami, czasem śmiesznostkami. Często zapominamy, że wielu ludzi kreowanych przez nas na bohaterów w życiu codziennym ma takie same problemy jak każdy z nas. A życie w teatrze jest specyficzne, aktorzy, wcielając się w konkretne role, niemal co dzień znajdują się w sytuacjach ekstremalnych.

Jako reżyser i dyrektor budapeszteńskiego Teatru Katony jest pan znany polskim widzom. Szczególne więzi łączą pana z dyrektorem warszawskiego Teatru Dramatycznego Tadeuszem Słobodziankiem, u którego wystawił pan „Szalbierza" . Czy w Słobodzianku odnalazłby pan cechy bohatera dramatu Spiró?

Myślę, że znalazłbym je raczej w osobie dyrektora Teatru Wileńskiego, w którym gra Bogusławski. Jest różnica w osobowości aktora oraz reżysera dramaturga.

A są różnice w osobowości polskich i węgierskich aktorów?

Tak i to wiele, ale jeszcze więcej podobieństw. Dla Węgra język polski jest trudny, ale teraz po tylu próbach już intuicyjnie wyczuwam, co się dzieje na scenie, mam świadomość czystości i fałszu. W Teatrze Dramatycznym zorientowałem się, że z polskimi aktorami pracuje się nieco inaczej, bo są większymi indywidualistami, lubią dyskutować, mają wątpliwości. Trudno jest więc reżyserować szczególnie sceny zbiorowe.

Wspomniałem o związkach z Tadeuszem Słobodziankiem nie bez przyczyny, pan zrealizował jego „Naszą klasę" w Budapeszcie.

To był ogromny sukces. I utwór nadal znajduje się w repertuarze. Krytyka była dość zgodna, że to jedno z najważniejszych przedstawień ostatnich lat na Węgrzech.

W teatrze węgierskim nie pojawiła się sztuka o podobnym ciężarze gatunkowym na temat Holokaustu?

Niestety, nie. Dla mnie zresztą to przede wszystkim bolesny dramat o spojrzeniu w oko historii. Odważne zmierzenie się z upiorami przeszłości z XX wieku.

Po premierze „Szalbierza"

Gábor Máté, w swej realizacji w warszawskim Teatrze Dramatycznym, skupił się na pokazaniu kulis dzisiejszego teatru.

„Szalbierz" znakomicie się do tego nadaje. ?Sam Wojciech Bogusławski w interpretacji Witolda Dębickiego został nieco usunięty w cień. Oglądamy za to barwny obraz artystów z niespełnionymi marzeniami, ludzi małostkowych, narcyzów i egoistów.

Wszyscy marzą o odmianie życia, a pojawienie się Bogusławskiego, przybyłego z wielkiego świata, traktują niczym bohaterowie „Wesela" złoty róg.

A dla aktorów Dramatycznego to szansa zaprezentowania się jako indywidualności. W pamięci zostają Małgorzata Rożniatowska, Kamil Siegmunt, Mariusz Drężek, Bartosz Waga i Agnieszka Warchulska. Szkoda, że ta sztuka tak rzadko gości na naszych scenach. Może aktorzy, wbrew pozorom, nie lubią przeglądać się w lustrze...

j.b-s

A Węgrzy poradzili sobie z tym problemem?

A skąd! Miałem szczerą nadzieję, że po sukcesie sztuki Słobodzianka powstaną utwory na ten temat w naszej literaturze, ale niestety, tak się nie stało. Ciągle jest wielka cisza.

Nasza współpraca przebiega dość przewrotnie: o ojcu polskiego teatru dowiadujemy się dzięki Węgrom, bohatera węgierskiego Imre Nagya gra w filmie aktor polski Jan Nowicki. A w sprawach politycznych niektórzy polscy działacze opozycji zazdroszczą wam dziś przywódców.

A u nas z kolei wielu z zazdrością patrzy na to, co dzieje się w Polsce. Potencjał, jaki tkwi w waszej gospodarce, bogactwach mineralnych, środowisku naturalnym, rolnictwie jest nie do porównania. Tego możemy wam pozazdrościć.

A co dziś grają węgierskie teatry?

Wiele scen prywatnych nastawionych jest przede wszystkim na rozrywkę, bo muszą się utrzymać. I coraz bardziej rozrywkowe stają się teatry dotowane przez państwo. Kiedyś małe ośrodki stawiały na ambitny repertuar, którym chciały się wyróżniać. Teraz starają się schlebiać gustom. W Budapeszcie jest kilka teatrów, które wystawiają klasykę i dramaturgię współczesną. Ale to chlubny wyjątek.

rozmawiał Jan Bończa-Szabłowski; tlumaczyła Patrycja Pászt

Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?