Reklama

Nasz narodowy Avatar, czyli Moniuszko przerobiony na dziko

Poznańska „Halka" stara się szokować pomysłami i odważnym zerwaniem z tradycją. Co z tego, gdy reżyser jest dyletantem.

Aktualizacja: 29.06.2015 21:47 Publikacja: 29.06.2015 21:00

Monika Mych-Nowicka jako odrealniona Halka

Monika Mych-Nowicka jako odrealniona Halka

Foto: Teatr Wielki w Poznaniu

Zapewne znajdą się tacy, którzy będą chwalić Pawła Passiniego, że w Teatrze Wielkim w Poznaniu odarł narodowe dzieło Moniuszki ze szlacheckiego kontusza, odrzucił cepeliowatą góralszczyznę. Ta premiera to kolejny przykład, że od pewnego czasu polski teatr operowy poszukuje nowego, współczesnego klucza interpretacyjnego do „Halki".

Paweł Passini postanowił wyprzedzić na tej drodze innych reżyserów o trzy długości. Potraktował „Halkę" jak uniwersalną przypowieść o konflikcie cywilizacji z naturą, świata konwenansów z prymitywną, zwierzęcą dzikością. „Halka" ma dziać się wszędzie i nigdzie, bo chłopski świat jest tu odrealniony niemal jak w „Avatarze", a szlachcice i szlachcianki noszą ponadczasowe fraki.

Można by ten pomysł zaakceptować, podobnie jak przeniesienie przebojowego mazura z I aktu na finał. Zostaje radośnie odtańczony po samobójstwie Halki, bo dla „świata fraków" jej śmierć nie ma znaczenia. Niemniej spektakl – także awangardowy – trzeba wyreżyserować.

Co z tego, że Jontek ubrany w zwierzęce skóry z rogiem na głowie przypomina Kalibana z „Burzy" Szekspira, gdy nie wiadomo, jaką rolę odgrywa w dramacie. Halka ciągnie za sobą rodzaj ptasiego ogona sukni przybranej czym się da. W takim stroju może jedynie kroczyć dostojnie niczym kapłanka druidów, nie jest w stanie wyrazić emocji. Żadna zresztą z postaci nie została reżysersko poprowadzona, śpiewacy zastygają głównie w konwencjonalnych pozach.

W zamian Paweł Passini rozsadził gości zaręczyn Zofii i Janusza na widowni i w ten sposób rozegrał niemal cały I akt. Chciał chyba w ten sposób ukryć nieumiejętność prowadzenia scen zbiorowych, co wyszło na jaw w dalszej części spektaklu.

Reklama
Reklama

Całości dopełnia żenująca choreografia Weroniki Pelczyńskiej, specjalistki tańca nowoczesnego, którego domeną są wszakże solowe kompozycje. W tańcach zespołowych bezlitośnie wychodzi na jaw ubóstwo języka choreograficznego.

Całe to pseudoawangardowe zamieszanie przytłoczyło warstwę muzyczną spektaklu. A przecież dyrygent Gabriel Chmura umiejętnie go prowadził, a w obsadzie, którą oglądałem, Monika Mych-Nowicka byłaby w stanie stworzyć naturalny, szczery i wzruszający portret Halki. Gdyby tylko reżyser jej na to pozwolił.

Teatr
Nie żyje Piotr Cieplak, reżyser m. in. „Nart Ojca Świętego" Jerzego Pilcha
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Teatr
Florentina Holzinger na początek Festiwalu Boska Komedia w Krakowie
Teatr
Michał Merczyński: nowy spektakl Warlikowskiego i debiut Komasy w Nowym Teatrze
Teatr
Sowieci i naziści w litewskich „Dziadach" Skrzywanka w Kownie, gdzie powstały
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Teatr
Teatr Wielki, który nie stał się cerkwią
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama