* * * * *
11. Międzynarodowy
Festiwal Tańca Współczesnego
Ciało/Umysł
Aktualizacja: 07.10.2012 19:00 Publikacja: 07.10.2012 19:00
Foto: Fotorzepa, Katarzyna Chmura-Cegiełkowska Katarzyna Chmura-Cegiełkowska
11. Międzynarodowy
Festiwal Tańca Współczesnego
Ciało/Umysł
,teatr Studio,
Warszawa, 20–30.09
Otóż to! Kurator festiwalu krzyczy poprzez ustalony program, że zadaniem komentatora i widza jest podjęcie wysiłku intelektualnego. Zrezygnowanie z oczekiwania oglądania układów choreograficznych na rzecz sięgania głębiej. Tu trzeba myśleć o przekazie i użytej formie, odzierając ją z nieatrakcyjnego często ruchu.
W teatrze Studio w ciągu 10 dni zaprezentowano niezwykłe spektakle. Zaczęto od eksperymentalnej formy Mette Ingvarsten i Guillem Mont de Palol (Dania/Hiszpania), którzy w „All the Way Out There" pokazali, jakie niezwykłe możliwości daje nam głos bez słów. Ta podróż zaczęła się od okrzyków przypominających nieco indiańskie pieśni, przechodziła ewolucję poprzez mruknięcia stosowane we współczesnym życiu (zdziwienia, zaskoczenia, popularnego „wow"), aż do elektronicznego miksu krzyku i jęknięć. Artyści wykonali ogromny wysiłek, by nauczyć się rozmaitych metod ekspresji i emisji głosu, ale opłaciło się – powstała bardzo ciekawa praca, skłaniająca do przemyśleń o znaczeniu mowy, granic skrajności, euforii, ciszy.
Drugim przedstawieniem, które zostawiło głęboki ślad w pamięci, z pewnością było spotkanie dwóch wybitnych francuskich choreografów starszego pokolenia – Mathilde Monnier i La Ribot w „Gustavii". Artystki – posługując się prostymi rekwizytami i odwołując się do form burleski – opowiadały o złożoności, ale i o prostocie spraw dla nich ważnych. O życiowych i artystycznych katastrofach, kobiecości, śmierci, smutku czy radości. Obnażenie tego, jak spłycamy obecnie różne wartości, było bolesną krytyką nie tylko mediów, ale i nas samych.
Jednak współczesne media (w szczególności te elektroniczne, społecznościowe) pięknego opakowania tak naprawdę pozbawili brytyjski zespół Protein Dance w sztuce „LOL (Lots of Love)", transponujący na taniec tempo wirusowego rozprzestrzeniania się informacji i błahe treści udostępniane przez użytkowników Facebooka, oraz Włoch Alessandro Sciarroni, który w sztuce „Joseph" zdecydował się powierzyć swoje ciało nowej technologii. Sciarroni przez cały spektakl był odwrócony tyłem do publiczności (który artysta ma taką odwagę?!), a jego ciało było rejestrowane przez oko komputerowej kamery rzucające obraz na wielki ekran. Ale pomiędzy sceną a ekranem wizerunek tancerza przechodził na żywo transformację w specjalnym programie komputerowym, który sprawiał, że performer wykrzywiał się, multiplikował, skręcał, jakby stał przed krzywym zwierciadłem. Tym samym Sciarroni przeniósł swój byt sceniczny do rzeczywistości wirtualnej.
Jakby tego było mało w finale spektaklu, Włoch połączył się poprzez wideochat (Chatroulette) z losowo wybranym użytkownikiem. A ten – nieświadomy tego, co się dzieje – nagle stał się bohaterem teatralnego wydarzenia. I tak rzeczywistość realna stała się wirtualną, a wirtualna realną. Gdzie jest następna granica? Odpowiedź na to pytanie być może poznamy przy kolejnych edycjach festiwalu Ciało/Umysł...
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Przekrój
Nie jest to tylko kukiełka, której nos się wydłuża. Pinokio to bohater zabawny i tragiczny, dla dzieci i dorosły...
Ekscentryczna gwiazda Josephine Baker była symbolem kabaretu lat dwudziestych i trzydziestych, teraz jest bohate...
Na międzynarodowym festiwalu tańca i choreografii Tanz im August w Berlinie 23 sierpnia odbędzie się premiera „n...
Kalbelia, taniec pustynnych zaklinaczy węży, będzie można zobaczyć w Polsce od 28 stycznia w Warszawie, Krakowie...
Jedna z największych rosyjskich gwiazd Olga Smirnowa odeszła z Teatru Bolszoj i dołączyła do Narodowego Baletu H...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas