Wielka impreza na Teneryfie

Diabeł tańczy z aniołem, prostytutka z księdzem, policjant ze złodziejem. Nie brakuje też smerfów, kowbojów, kosmitów, szejków, zakonnic, klaunów, mężczyzn przebranych za kobiety i kobiet udających mężczyzn. Gdzie? W Santa Cruz na Teneryfie. Kiedy? Podczas karnawału. W tym roku początek już 14 stycznia.

Publikacja: 04.01.2008 12:17

Wielka impreza na Teneryfie

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Ulicami przelewa się barwny tłum, plejada postaci z życia, z kreskówek, z komiksów. Do rytmu wybijanego na bębnach i do muzyki z głośników maszerują zespoły muzyczne i taneczne, grupy przyjaciół i stowarzyszenia mniejszości narodowych, geje i lesbijki, a nawet uczniowie poszczególnych szkół. Jedni w strojach organizacyjnych, inni poprzebierani według własnego pomysłu. Wyobraźnia uczestników zabawy jest pod tym względem niewyczerpana. Czasem wystarczy jeden gadżet, innym razem delikwent nie tylko się przebiera (albo rozbiera), lecz jeszcze maluje twarz i ciało. Karnawał to w końcu czas wyjątkowej swobody i radości.

[srodtytul]Na plaży i na wulkanie [/srodtytul]

Zabawę ułatwia pogoda. W styczniu i lutym temperatura na Teneryfie, trzeciej pod względem wielkości w archipelagu Wysp Kanaryjskich, nie spada poniżej 16 stopni, a czasem potrafi sięgnąć 22 stopni (w lecie 30 st.). Odwiedzający zimą wyspę turyści nie tylko robią więc wycieczki, by podziwiać malownicze wulkaniczne pejzaże wewnątrz Teneryfy, z najwyższym szczytem Hiszpanii, stożkiem wulkanu Teide, 3718 m n.p.m., i tajemniczy, pierwotny las, jaki porastał Ziemię w trzeciorzędzie, lecz także opalają się na wysypanych złotym piaskiem z Sahary plażach, a nawet kąpią w ciepłym (18 st. C) oceanie.

Santa Cruz to stolica wyspy i stolica całego regionu, jaki tworzą Wyspy Kanaryjskie. Na Teneryfie żyje 850 tysięcy ludzi, z czego 220 tys. w samym mieście. Choć to hiszpańska wyspa, od Hiszpanii dzieli ją tysiąc trzysta kilometrów, za to od północnych wybrzeży Afryki tylko trzysta. Wyspy Kanaryjskie dostały się pod panowanie Hiszpanów w XV wieku. Dzisiejsi jej mieszkańcy to głównie potomkowie kolonizatorów, ale także spora grupa przybyszów z Ameryki Południowej, do której Hiszpanie wyprawiali się po złoto, a w latach kryzysu po pracę. [srodtytul]Jak strażak z hydraulikiem [/srodtytul]

Tradycja urządzania zabaw karnawałowych przywędrowała na Teneryfę prawdopodobnie w XVI wieku z Europy. Początkowo był to zwyczaj kultywowany przez plebejuszy, ale w XVIII wieku do zabawy przyłączyli się arystokraci. Do XIX wieku najbardziej charakterystyczną formą obchodzenia karnawału był taniec, choć zaczęły się pojawiać konkursy i parady oraz zwyczaj przebierania. Pod koniec dziewiętnastego stulecia karnawał w Santa Cruz stał się już tak znany, że zaczął przyciągać turystów. W 1925 roku powstał pierwszy oficjalny program karnawału przygotowany przez władze miasta, od tego czasu istnieje oficjalna instytucja zajmująca się jego organizacją. W tym czasie powstają też grupy artystyczne tak charakterystyczne dzisiaj dla Wysp Kanaryjskich: comparsas (taneczne), rondallas (śpiewające) i murgas (satyryczne). Uprawiają rodzaj folkloru miejskiego. Członkowie poszczególnych zespołów przebierają się w barwne stroje (np. klaunów) i dają występy przy okazji miejskich świąt. Szczególnie lubiane są murgas, które śpiewają kuplety, najczęściej wymierzone w rządzących. Wszystkie zespoły, a działa w nich od 20 do 80 osób, to amatorzy – policjanci, strażacy, księgowi, hydraulicy, nauczyciele, którzy po pracy zbierają się w klubach, by ćwiczyć kolejne numery, dzięki którym zdobędą przychylność publiczności i pokonają rywali.

W czasach wojny domowej i dyktatury generała Franco urządzania karnawałów zakazano. Dopiero w 1961 roku władze zezwoliły na organizowanie zabaw, ale jako Święta Zimy. Od 1967 roku karnawał wrócił do kalendarza jako oficjalne święto, między innymi ze względu na jego znaczenie dla turystyki. I rzeczywiście – przyciąga turystów, bo nie ma w Europie drugiego tak zorganizowanego, wielowątkowego, a do tego wesołego i spontanicznego karnawału. Ocenia się, że gromadzi dwieście tysięcy ludzi.

[srodtytul]Spontaniczne szaleństwo [/srodtytul]

W tym roku wielki karnawał rozpocznie się już 14 stycznia i potrwa trzy tygodnie. Niektórzy twierdzą, że karnawał w Santa Cruz, biorąc pod uwagę rozmach organizacyjny i liczbę uczestników, to drugi na świecie karnawał po Rio de Janeiro. Mają dużo racji, zważywszy, że karnawał w Santa Cruz ma charakter pospolitego, spontanicznego ruszenia wszystkich mieszkańców. Starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, dzieci – wszyscy, bez wyjątku biorą udział w tym radosnym szaleństwie. Jak na Hiszpanów przystało, zabawa jest dla nich najważniejsza. – Niektóre instytucje skracają czas pracy, bo ludzie już dwa tygodnie wcześniej się przygotowują do występów – opowiada Catherine„a, mieszkanka Santa Cruz. – Potem mamy trzy tygodnie karnawału, a po wszystkim dwa tygodnie przychodzimy do siebie.

Karnawał rozpoczyna się serią codziennych występów lokalnych zespołów – owych murgas, comparsas i rondallas – konkurujących ze sobą w różnych kategoriach (taniec, muzyka, śpiew), a także wybory królowej karnawału dziecięcego (La Reina Infantil) i królowej seniorów (La Reina de la Tercera Edad). Imprezy odbywają się przeważnie popołudniami w miejscowym parku, teatrze, na placach i ulicach. Ale to wszystko tylko przygrywka. Punktem kulminacyjnym jest bowiem wybór samej królowej karnawału (La Reina del Carnaval). W zeszłym roku w szranki stanęło osiemnaście kandydatek.

[srodtytul]Kostium przed urodą [/srodtytul]

Hala kongresowo-targowa na obrzeżach centrum miasta pęka w szwach. Niemal każdy z widzów ma swoją faworytkę – kandydatki przedstawiane były już wcześniej. Wreszcie przygasają światła, scenę spowija dym i rozbrzmiewa podniosła muzyka. Na estradzie zaczyna się parada pań. A właściwie ogromnych konstrukcji, które są ich strojami karnawałowymi. Jak wyjaśnia bowiem Catherine'a, to właśnie stroje biorą udział w konkursie. Jury ocenia przede wszystkim projekty, w dalszej dopiero kolejności urodę dziewczyn i grację, z jaką prezentują stroje. Projekty powstają w pracowniach najlepszych hiszpańskich projektantów mody. Mają oni niełatwe zadanie. Nie chodzi tu bowiem o zwykłą suknię, raczej o coś bliższego ruchomej scenografii. Wplatają w nie motywy ze świata zwierząt, z baśni lub historii – nadnaturalnej wielkości delfiny, koniki morskie, łabędzie, ważki, węże, smoki, tygrysy. Czasem odchodzą od tej tradycji na rzecz czegoś nowoczesnego – migających lampek czy sztucznych kamieni szlachetnych. Tytuły strojów są tak samo wymyślne. Przez scenę przechodzą kolejno: Żywa Perła, Mata Hari, Saba, Królowa Afryki, Zakazana Miłość, Spartakus, Ostatni Taniec czy Bez Granic.

[srodtytul]Reina jak Brigitte Bardot [/srodtytul]

Choć tworzywem przeważnie są długie, puszyste, barwione pióra, strój może ważyć nawet i dwieście kilogramów. Jest tak duży, że dziewczyna, która go nosi, niemal znika w jego wnętrzu. Porusza się razem z nim tylko dzięki temu, że cała konstrukcja oparta jest na małych kółkach, a ona sama przypięta jest do niej pasem.

Nic dziwnego, że takie dzieła są po prostu drogie, zwykle kosztują kilkanaście tysięcy euro. Dlatego zamawiają je tylko duże firmy, a po karnawale wystawiają jako eksponaty w swoich siedzibach. Dobry chwyt marketingowy. W zeszłym roku wśród sponsorów karnawałowych kreacji znaleźli się między innymi Carrefour, linie lotnicze Islas, sieć supermarketów Alcampo (francuski Auchan) i gazeta „El Dia”.

Ta ostatnia miała zresztą największe szczęście – to właśnie prezentująca jej projekt, 21-letnia studentka pedagogiki Elizabet Garcia została La Reina del Carneval. Zwycięstwo, oprócz kształtnej figury, wdzięku i podobieństwa do Brigitte Bardot przyniósł jej projekt pod nazwą Miss Dior z czarnych piór połączonych z tysiącami skrzących się paciorków. Pięć innych dziewcząt zostało jej damami dworu (las damas de honor). Niezadowoleni z show Ubiegłoroczny konkurs, który kosztował milion euro, nie obył się bez szeroko komentowanego skandalu. Gazety krzyczały: „Królowa kontrowersyjnej gali”, „Gala śmieć”. Opinii publicznej nie podobało się, że burmistrz Santa Cruz powierzył przygotowanie gali reżyserowi, który nie docenił należycie miejscowej tradycji – sprowadził gwiazdy estrady z Hiszpanii i przygotował show w stylu amerykańskim. Zmarginalizował przy tym udział lokalnych grup folklorystycznych. Publiczność dała wyraz swemu niezadowoleniu, wygwizdując jedną z „gwiazd”, Belen Esteban. Farbowaną blondynkę przypominającą Madonnę i naśladującą królową pop w ruchach i śpiewaniu (z playbacku), co dawało rzeczywiście tragikomiczny efekt. Zarazem ludzie oklaskiwali gorąco demonstrujących niezadowolenie artystów z uwielbianych w Santa Cruz grup Ni Fu – Ni Fa i Los Diablos Locos.

[srodtytul] Trochę pijaństwa, trochę erotyki[/srodtytul]

Kiedy znana jest już królowa karnawału, można przystąpić do najważniejszego punktu karnawałowego programu – wielkiej parady z udziałem wszystkich uczestników wcześniejszych konkursów, królowej i jej dam, dziwnych pojazdów oraz wszystkich chętnych. Udekorowanymi świątecznymi światłami ulicami rusza głośny, barwny, a przede wszystkim radosny korowód. A końca jego nie widać. To impreza, której nie można przepuścić. Zaczyna się wieczorem i wcale nie kończy wraz z zakończeniem przemarszu. Niemal wszyscy uczestnicy zostają na ulicach, bawiąc się do białego rana, a nawet dłużej – następnego dnia spotyka się ludzi wracających z zabawy. Zmęczonych, w przybrudzonych nieco przebraniach, ale szczęśliwych.

Całą noc na ulicach rozstawione są wszystkie potrzebne w takich sytuacjach „instytucje” – od stoisk z przekąskami (tapas), ruchomych barów z głośną muzyką, poprzez scenę, na której odbywa się koncert i wielkie wesołe miasteczko na nabrzeżu, aż po przenośne toalety i posterunki policji. Dużo luzu i śmiechu, trochę pijaństwa i nuta erotyzmu. Ale żadnej agresji. Tak można streścić zachowanie tłumów. Warto wmieszać się w to kłębowisko ciał, poddać temu nastrojowi beztroski. To znakomita terapia na stresy dnia codziennego. Nie udzieli nam się jednak nastrój zabawy, jeśli nie dostosujemy się do obyczaju i nie przebierzemy. Łatwo to zrobić, bo sklepy z zabawkami, pasmanteryjne i uliczne stoiska pełne są strojów, akcesoriów i materiałów potrzebnych do spreparowania każdego przebrania. Wystarczy papierowy kapelusz, piżama zamiast zwykłej koszuli lub fantastyczny makijaż na twarzy. A najlepiej zastosować wszystko naraz.

[srodtytul]Pogrzeb sardynki [/srodtytul]

Następne dni wypełniają jeszcze uliczne spektakle, koncerty i parada zabytkowych samochodów. Ostatnim akordem oficjalnych obchodów karnawału jest wielki pokaz fajerwerków. Jest jednak jeszcze coś, bez czego karnawału za zamknięty uznać nie można. Trzeba jeszcze przeprowadzić... pogrzeb sardynki. To zwyczaj, który można porównać z naszym topieniem marzanny. Sardynka jest z papier-mache i ma kilka metrów długości. Odprowadza ją na brzeg oceanu tłum żałobnic (co nie znaczy, że tylko kobiet!) w czarnych kusych spódniczkach i rajstopach kabaretkach. Wszystkie zawodzą, po czym z radością palą kukłę. Żegnają się w ten sposób z zimą, odganiają złe moce, a witają nadejście wiosny i nowego życia.

Teraz, po trzech tygodniach świętowania, można wreszcie odpocząć. Gdy tylko mieszkańcy Santa Cruz odsapną nieco, zabiorą się za planowanie i przygotowanie następnego karnawału.

W Internecie

[link=http://carnavaltenerife.es]carnavaltenerife.es[/mail]

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ulicami przelewa się barwny tłum, plejada postaci z życia, z kreskówek, z komiksów. Do rytmu wybijanego na bębnach i do muzyki z głośników maszerują zespoły muzyczne i taneczne, grupy przyjaciół i stowarzyszenia mniejszości narodowych, geje i lesbijki, a nawet uczniowie poszczególnych szkół. Jedni w strojach organizacyjnych, inni poprzebierani według własnego pomysłu. Wyobraźnia uczestników zabawy jest pod tym względem niewyczerpana. Czasem wystarczy jeden gadżet, innym razem delikwent nie tylko się przebiera (albo rozbiera), lecz jeszcze maluje twarz i ciało. Karnawał to w końcu czas wyjątkowej swobody i radości.

Pozostało 94% artykułu
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Taniec
Taneczne święto Indii
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Taniec
Primabalerina z Teatru Bolszoj opuściła kraj. "Wstydzę się Rosji"