W „Wiośnie Effatha” Polskiego Teatru Tańca Ewa Wycichowska użyła prostych, ale przekonujących środków. Białe przestrzenie, kostiumy, peruki tworzyły nastrój grozy, a poruszająca Iwona Pasińska jako Matka Ziemia uświadamiała nam prawdę przyrodniczego cyklu – aby coś mogło się narodzić, coś musi umrzeć. Publiczności rozdano nawet kostki lodu i w gorący wieczór każdy mógł poczuć chłód przedwiośnia i wiosennych roztopów. Gdyby ten spektakl zagrano w sobotę, efekt byłby słabszy. Pierwszy plenerowy pokaz odbył się wtedy w strugach deszczu i zimnie. W tych warunkach Compagnie Jean Claude Marginale pokazała „Around Midnight” – krótkie impresje na temat metropolii. Narastające tempo nocnego życia w mieście wspomagały film wideo, szalejący wiatr i... publiczność, która okrzykami nagradzała hiphopowo-jazzowe sceny.

W kolejnych dniach spektakle także wpisały się w aktualny czas. Zaledwie 50 metrów od wielkiego ekranu, na którym w Poznaniu pokazuje się transmisje z olimpiad, Polski Teatr Tańca wystawił „Gra: my x 3” poświęconą... rytuałowi sportu. Były strach, ból, depresja, ślepe dążenie do ruchu idealnego, słodycz zwycięstwa, gorycz porażki – wszystkie te elementy udało się pokazać młodej choreografce Iwonie Pasińskiej.

Na drugą część festiwalu przygotowano m.in. premiery spektakli: „Kilka piosenek o miłości” Iwony Olszowskiej, tancerki dysponującej świetną techniką, oraz „Lato – Red Sun” Polskiego Teatru Tańca w choreografii popularnego paryskiego artysty Thierry’ego Vergera. A więc nawet przy ewentualnym deszczu i tak będzie gorąco.