Wybierając te najbardziej poruszające, nie sposób nie wymienić pracy Stevena Cohena (rocznik 1962), który zaliczany jest do grona najbardziej radykalnych artystów na świecie. Cohen komentuje tematy polityczne, rasowe, pyta o tożsamość płciową, konflikty społeczne itp. Sam żyje na granicy różnych kultur, nie pasując do żadnej z nich – jest „człowiekiem wyklętym” – białym mieszkańcem RPA, Żydem i gejem.
W sztuce wykorzystuje nie tylko własne ciało, ale i dziwaczne kostiumy, maski i akcesoria. Jak to robi, zobaczymy w poniedziałek w Teatrze Studio, gdzie zaprezentuje trzy występy solowe (dwa filmowe).
– Trudno jest mi mówić. Jeszcze trudniej zachować milczenie. Upublicznienie własnych sekretów zawsze oznacza wejście w bardzo niebezpieczny związek wzajemnego zaufania. Tańczyć aż do krańców samego siebie, to być w sercu przeciwstawnych sił, pamięci i wyobraźni, stref prywatnych i publicznych, dumy i wstydu, ludobójstwa i nadziei, fascynacji i realizmu, makabry i banalności, to być Żydem i antysemitą. Moja praca mówi o ludzkim cierpieniu i radości życia, jest pełnym /niepełnym eksperymentem – twierdzi Cohen.
Warto zwrócić uwagę także na szwajcarską Compagnie Alias, która wystawi najnowszy, tegoroczny projekt Guilherme Botelho „O avesso do avesso”. Uczestniczy w nim kilkudziesięcioosobowa grupa performerów amatorów z Warszawy. Ich ciała mają się stać symbolem, lustrem widzów, ze wszystkimi niedoskonałościami i wadami. To z kolei ma skłonić do przemyśleń o tym, gdzie przebiega granica między sztuką a intymnością.
– Taniec na festiwalu poszukuje współczesnej identyfikacji ciała, w której nie chodzi o przynależność kulturową, ale odwagę w określeniu się, przyznanie do tego, kim się jest – społecznie, politycznie, artystycznie – twierdzi Edyta Kozak, kurator festiwalu Ciała/Umysł. – Jestem świadoma, że nie da się pogodzić, scalić różnych doświadczeń w jedną formę, bo jest tu i psychologiczny realizm, i mindelowskie „śniące ciało”, i formalny eksperyment.