„Dostałem smsa: wasza prośba o Fan ID (kartę kibica) została odrzucona na podstawie decyzji centralnego organu władzy wykonawczej w sferze bezpieczeństwa" - napisał wódz kiboli zwany przez nich „Komancz" (ze względu na smagłą cerę).
„Centralnym organem władzy w sferze bezpieczeństwa" jest rosyjski kontrwywiad FSB, z którym Szprygin był zresztą dość długo związany.
W Polsce poznaliśmy go podczas Euro-2012 gdy dowodził rosyjskimi kibolami. Jednak w czasie polsko-rosyjskich starć na Moście Poniatowskiego w Warszawie 12 czerwca 2012 (gdzie zostało rannych co najmniej 10 osób) wyjechał już za granice naszego kraju. „Poradzono mi" - mówił wtedy.
Wrócił na mistrzostwa w 2016 roku, tym razem świata i we Francji. Kibole skupieni wokół szefowanego przez niego Wszechrosyjskiego Związku Kibiców 9 czerwca 2016 roku starli się w Marsylii z Brytyjczykami. Według ocen francuskiej policji biło się tam co najmniej 600 osób, a 35 zostało rannych. - Jak to możliwe, by 200 Rosjan pogoniło kota kilku tysiącom Brytyjczyków – ironizował przebywający wtedy na petersburskim forum ekonomicznym prezydent Władimir Putin, który osobiście zna „Komancza".
Ale francuskiej policji było nie do śmiechu. Dokonała nalotu na hotel w którym mieszkało szefostwo Związku Kibiców i aresztowała 40 osób, w tym Szprygina. W końcu wydalono go z Francji wraz z 19 innymi Rosjanami. Francuski ambasador w Moskwie został wezwany do MSZ i zażądano od niego wyjaśnień. Wielu rosyjskich polityków publicznie brało Szprygina w obronę.