Biuro prasowe Parlamentu Europejskiego przedstawiło w poniedziałek po raz pierwszy projektowany skład PE po wyborach zaplanowanych na koniec maja, oparty na sondażach krajowych. Takie projekcje będą publikowane regularnie w najbliższych miesiącach. Z inauguracyjnej wynika, że rewolucji raczej nie będzie, mimo oczekiwanych dobrych wyników partii populistycznych w kilku państwach UE. Proeuropejska większość składająca się z chadeków, socjalistów, liberałów i Zielonych sięgałaby 65 proc. To mniej niż obecne 70 proc., ale ciągle na bezpiecznym poziomie, który pozwoli na dyktowanie politycznej agendy w UE. Jeśli te cztery ugrupowania porozumieją się, to możliwe będzie sprawne obsadzenie wysokich stanowisk w UE, a także w miarę nieskrępowaną legislację. Bardziej spójna ideologicznie koalicja chadeków, socjalistów i liberałów miałaby 56 proc. miejsc w PE. Projektowany wynik partii proeuropejskich jest wyższy niż przewidywano jeszcze kilka miesięcy temu.