Tzw. specustawa koronawirusowa w ramach walki z epidemią pozwala władzom na bardzo głęboką ingerencję w swobody obywateli i firm, którym nikt nie zadośćuczyni za poniesione straty. Minister zdrowia 13 marca rozporządzeniem ogłosił stan zagrożenia epidemicznego. Zamknięto granice dla cudzoziemców, ograniczono ruch lotniczy, a także sklepy wielkopowierzchniowe (działają apteki i sklepy spożywcze), zamknięto restauracje, bary i puby. Wracający do Polski nasi obywatele będą poddani kwarantannie.
Zdaniem wielu polityków, prawników i konstytucjonalistów obecna sytuacja w Polsce jest stanem klęski żywiołowej. Gdyby formalnie został on wprowadzony, do lipca nie mogłyby odbyć się wybory prezydenckie.
W rozmowie z Interią prod. Ryszard Piotrowski wymieniły cztery powody nakładające na Radę Ministrów obowiązek wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
- Jeśli Rada Ministrów tego nie zrobi, to Prezes Rady Ministrów może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu i do odpowiedzialności karnej za niedopełnienie obowiązków - ocenił konstytucjonalista.
- Stan klęski żywiołowej wprowadza się wtedy, gdy jest to konieczne w celu zapobieżenia skutkom jakiejś sytuacji, w tym przypadku epidemii. Mamy zapobiec skutkom i usunąć je, tzn. sprawić, żeby ludzie przestali chorować i umierać na koronawirusa - tłumaczy profesor.
Jego zdaniem organizacja wyborów w maju to stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa. - Konstytucja mówi, że państwo chroni bezpieczeństwo obywateli - mówi.