Prezes banku Christine Lagarde uznała, że temat jest tak wybuchowy, iż trzeba się nim zająć od razu. W piątek grupa przeszło 100 ekonomistów, przede wszystkim z Francji, wśród nich tak wielkie nazwiska jak Thomas Piketty czy Alain Minc, wezwała do skreślenia zobowiązań, jakie kraje strefy euro zaciągnęły w banku we Frankfurcie. Ten od wybuchu pandemii prowadzi bezprecedensową akcję skupowania obligacji państw Eurolandu o wartości blisko 2,5 bln euro. Z tego powodu w jego rękach znajduje się już około 1/4 długu państw unii walutowej.
– Sami posiadamy 25 proc. naszych zobowiązań i jeśli będziemy musieli je spłacić, to wymusi to znalezienie tych pieniędzy gdzie indziej, albo poprzez zaciągnięcie nowych kredytów dla rolowania długu zamiast pożyczać dla inwestowania, albo podnosząc podatki, albo zmniejszając wydatki państwa – piszą sygnatariusze.
Podział w unii walutowej
Ale już w niedzielę w tygodniku „Le Journal du Dimanche" Lagarde uznała, że skreślenie długu przez EBC jest „nie do pomyślenia".
– To oznaczałoby pogwałcenie traktatów europejskich, które ściśle zabraniają monetarnego finansowania państw. Mówimy o zasadzie, która stanowi jeden z filarów euro – uznała Francuzka.
Za EBC stoją nie tylko zapisy traktatów, ale także ich interpretacja przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Ten już w 2012 r. orzekł, że EBC nie może brać udziału w redukcji długu Grecji. Zmiana zapisów traktatowych wymagałaby zaś jednomyślnej zgody nie tylko wszystkich 19 krajów strefy euro, ale także 8 państw Unii, które nie mają wspólnej waluty.