– CIA będzie w pełni współpracować w tym śledztwie – zapowiedział szef agencji gen. Michael Hayden, dodając, że jest to dla tej instytucji szansa wyjaśnienia tego, co się stało w 2005 r. Jak sam przyznał, dwa lata temu CIA zniszczyła taśmy z nagraniami z przesłuchań dwóch członków al Kaidy przetrzymywanych w tajnych więzieniach.
O istnieniu sporządzonych w 2002 r. taśm wiedziała tylko garstka ludzi. CIA nie przekazała ich ani specjalnej komisji badającej okoliczności zamachów z 11 września 2001 r., ani sądowi rozpatrującemu sprawę współpracownika zamachowców Zacariasa Moussaouiego.
Według szefa CIA taśmy zniszczono, bo nie były już potrzebne, a stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa pracowników agencji. Krytycy oskarżają jednak CIA o próbę zatarcia dowodów na brutalne metody przesłuchań. Rzeczniczka Białego Domu Dana Perino oświadczyła, że George W. Bush nie przypomina sobie, by słyszał o taśmach lub ich zniszczeniu.
Obraz tego, co kto wiedział, dodatkowo zacierają doniesienia, że demokraci, którzy ostatnio głośno krytykowali stosowanie tortur przez CIA, wcześniej nie mieli tego rodzaju zastrzeżeń. Według „Washington Post” osoby stojące na czele komisji ds. wywiadu w obu izbach Kongresu w 2002 r. poinformowano o metodach stosowanych podczas przesłuchań. CIA zorganizowała dla nich briefingi, podczas których wyjaśniała m.in., na czym polega „waterboarding”, czyli podtapianie więźniów (zakazane w 2006 r.).
Wśród uczestników była obecna przewodnicząca Izby Reprezentantów, demokratka Nancy Pelosi. Poza jednym przypadkiem kongresmeni nie zgłaszali zastrzeżeń. Jak mówi „Washington Post” jeden z uczestników takiego briefingu, pytano wręcz, czy techniki przesłuchań nie są zbyt łagodne.