O tym, że stali się ofiarami wirusa, informują władze, ich rodziny, oni sami – zwłaszcza jeżeli są w dobrej formie – albo media.
Śmiertelne elity
Najwięcej znanych ludzi zachorowało w Iranie, niektórzy już nie żyją – kilkoro posłów, ważni dyplomaci. Co dwunasty deputowany właśnie wybranego parlamentu został zakażony i są to dane sprzed ponad tygodnia, nowszych brak.
W Republice Islamskiej koronawirus wdarł się do najwyższych władz, wśród chorych jest pani wiceprezydent Masumeh Ebtekar, łagodna twarz reżimu ajatollahów, i zarazem jedyna ofiara Covid-19, którą obserwowałem (i nadal to robię) na Twitterze.
Z irańskim vipem związany jest jeden z symbolicznych obrazów epidemii: wiceminister zdrowia Iradż Harirczi pokasłuje i przeciera spocone czoło na konferencji prasowej, na której towarzyszący mu rzecznik rządu zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą.
Jeszcze tego samego dnia się okazało, że Harirczi jest zarażony. Było to pod koniec lutego. Od tej pory w Iranie zmarło z powodu koronawirusa co najmniej 290 osób. W tym sporo przedstawicieli elit obecnych i byłych, superkonserwatystów i reformatorów. Na przykład 55-letnia konserwatywna posłanka Fatima Rahbar, która miała po przerwie rozpocząć czwartą kadencję, były poseł z obozu reformatorów 64-letni Mohamed Reza Rahszamani czy wpływowy dyplomata (był ambasadorem w zaprzyjaźnionej Syrii), uważany za jednego z ojców chrzestnych radykalnego libańskiego Hezbollahu, 67-letni Hosejn Szejcholeslam.