Ostatnio izraelscy politycy coraz częściej mówią o uregulowaniu granicy z Autonomią. Premier Ehud Olmert co pewien czas sugeruje, że Izrael jest „gotowy do ustępstw” i oddania Palestyńczykom pewnych obszarów. Najczęściej mówi się o arabskich dzielnicach wschodniej Jerozolimy oraz zamieszkanych przez Arabów terenach w Galilei i na pustyni Negew.Eksperci postanowili sprawdzić, co o podobnych pomysłach sądzą sami zainteresowani. Badania na reprezentatywnej grupie izraelskich Arabów przeprowadziły niezależnie ośrodek badania opinii Keevoon oraz arabska gazeta „Al-Sennara”.
Według pierwszego badania 62 proc. Arabów wolałoby pozostać obywatelami Izraela. Palestyńczykami – zaledwie 14 proc. Reszta ankietowanych nie chciała odpowiedzieć na pytanie. W drugim badaniu aż 78 proc. Arabów sprzeciwiło się oddaniu Palestynie ziem tzw. trójkąta (północny wschód Izraela).
– Gdyby przeprowadzili referendum, nikt nie głosowałby za Autonomią Palestyńską. Zrobilibyśmy kolejną intifadę, aby się przed tym obronić – powiedział reporterowi kanadyjskiego „Globe and Mail” arabski sklepikarz, który siedział w izraelskim więzieniu, a nad kasą ma plakat z Saddamem Husajnem.
Jak wytłumaczyć takie nastawienie? – Ludzie odkładają na bok ideologię i myślą o standardzie życia – mówi „Rz” dr Aaron Lerner, szef izraelskiego instytutu medialnego IMRA, który przestudiował oba sondaże.
Przekonuje, że w Izraelu Arabowie mają znacznie wyższe zarobki, mogą posyłać dzieci do dobrych szkół, korzystać z opieki medycznej i innych instytucji tego zamożnego państwa. – Nie mówiąc już o bezpieczeństwie. Przecież w biednej Autonomii cały czas trwają jakieś walki – podkreślił dr Lerner. Dodał, że nawet we wschodniej Jerozolimie ludzie starają się przenosić do dzielnic, które na pewno nie zostaną oddane Palestyńczykom.