W Nairobi policja stoczyła wczoraj bitwę z tłumem uzbrojonym w maczety. Lider opozycji Raila Odinga twierdzi, że zastrzelono siedmiu demonstrantów. – Rząd wydał policjantom rozkaz: strzelać tak, aby zabić – mówił. Rzecznik policji Eric Kiraithe odrzucił te zarzuty. Opozycja twierdzi też, że w innym kenijskim mieście, Kisumu, funkcjonariusze zastrzelili kobietę i dwóch mężczyzn. Zmarł także dziesięcioletni chłopiec postrzelony dzień wcześniej. W Eldoret policjanci wystrzelili granaty z gazem łzawiącym w kierunku szpitala, pobili lekarza i pacjentów.
Ogółem w Kenii zginęło blisko 700 osób, zarówno opozycyjnych demonstrantów, jak i członków plemienia Kikuju uznawanych za zwolenników prezydenta Mwai Kibakiego.
Tymczasem nadal odwleka się misja byłego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, który ma być mediatorem w sporze prezydenta z opozycją. Annan choruje na grypę.
reuters, afp