Bundestag zamierza ratyfikować traktat reformujący Unię w marcu tego roku. Wszelkie dokumenty z podpisem prezydenta RFN powinny zostać przekazane do Rzymu (który jest depozytariuszem unijnych dokumentów) do 25 maja. Problem w tym, że deputowany CSU Peter Gauweiler domaga się ratyfikacji w drodze referendum, a nie w parlamencie, i grozi skargą do Trybunału Konstytucyjnego. Jak twierdzi „Die Welt”, oczekiwanie na orzeczenie trybunału może przewrócić do góry nogami europejski grafik.
— Peter Gauweiler bada obecnie możliwość złożenia kolejnej skargi. Wszystko zależy od tego, czy uwzględnione zostaną jego postulaty – wyjaśnił wczoraj „Rz” Christoph Tine, współpracownik Gauweilera. Nic na to jednak nie wskazuje. Poseł CSU udowadnia, że przyjęcie traktatu jest równoznaczne z ograniczeniem suwerenności państwowej: na takie rozwiązanie winni wyrazić zgodę wszyscy obywatele.
– Konstytucja RFN nie przewiduje instytucji referendum, należy się spodziewać, że Trybunał Konstytucyjny potwierdzi takie stanowisko – mówi Peter Becker z fundacji Nauka i Polityka. Takie są też opinie większości ekspertów. – Nie jest to problem polityczny, lecz prawny. Nie ma w Niemczech liczących się sił politycznych, które mogłyby doprowadzić do fiaska procedury ratyfikacyjnej – tłumaczy Cornelius Ochmann z Fundacji Bertelsmanna.
Gauweiler działa samotnie, nie ma nawet poparcia swej frakcji parlamentarnej. Ale jego skarga raz już wywołała sporo zamieszania. Było to w 2005 roku, po ratyfikacji projektu konstytucji europejskiej przez obie izby niemieckiego parlamentu. Oczekując na orzeczenie trybunału, ustawy ratyfikacyjnej nie podpisał prezydent Horst Köhler.Nowy unijny traktat poparł wczoraj Parlament Europejski. Miało to charakter symboliczny, bo do jego wejścia w życie potrzebna jest zgoda 27 narodowych parlamentów. Na razie traktat przyjęło 5 krajów: Węgry, Rumunia, Słowenia, Malta i Francja. Pozostałe 22 muszą zdążyć przed końcem roku, najpóźniej do początku roku 2009. Eksperci nie przewidują poważnych problemów nigdzie, poza Irlandią.
– Odłożone głosowania w słowackim parlamencie oraz możliwy wniosek do niemieckiego sądu konstytucyjnego – to są czynniki opóźniające. Ale niezagrażające przyszłości traktatu – ocenia Piotr Kaczyński z brukselskiego ośrodka CEPS.