Tym razem naprzeciw obrońców dekalogu stoi ezoteryczny ruch religijny Summum założony w latach 70. przez menedżera z Salt Lake City, który doznał życiowej przemiany po spotkaniu z „istotami wyższymi”.
Wyznawcy Summum uważają, że skoro w parku w Pleasant Grove postawiono dziesięć przykazań, władze nie mają prawa zabronić im ustawić tam także ich siedmiu aforyzmów opisujących najważniejsze prawdy ich wiary.
Niedawno federalny sąd apelacyjny przyznał im rację, teraz Sąd Najwyższy USA uznał, że kwestia ta jest na tyle ważna, iż zasługuje na rozpatrzenie przez najwyższe ciało sądownicze Ameryki.
– Ogromnie się cieszymy, że Sąd Najwyższy zgodził się rozpatrzyć tę kluczową sprawę. Ma przed sobą wybór: zachować sprawdzony precedens lub dopuścić do skrzywionej interpretacji konstytucji – oświadczył Jay Sekulow, główny radca prawny Amerykańskiego Centrum na Rzecz Prawa i Sprawiedliwości (ACLJ), znany z wielu innych wystąpień w obronie dekalogu.
Według Sekulowa pozostawienie orzeczenia sądu niższej instancji w mocy zmusiłoby z czasem lokalne władze w całym kraju do usunięcia z miejsc publicznych symboli nie tylko religijnych, ale i patriotycznych i historycznych, które z religią są blisko związane. Jego zdaniem miasto ma prawo samo decydować o wyborze symboli, jakie chce umieścić we własnym parku – swobody wypowiedzi jednostki nie należy mylić ze swobodą wypowiedzi społeczności.