Postulat taki prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas zgłosił zarówno podczas spotkania z sekretarz stanu Condoleezzą Rice, jak i z prezydentem George’em W. Bushem. Zdaniem Palestyńczyków to izraelskie działania na Zachodnim Brzegu Jordanu stoją na przeszkodzie w osiągnięciu porozumienia pokojowego. Zdaniem „Washington Post” cichą zgodę na budowę nowych osiedli wydała amerykańska administracja. Prezydent George W. Bush zapewniał wczoraj, że do końca jego kadencji będzie można określić, „czym będzie państwo palestyńskie”.
Na jego utworzenie obie strony konfliktu zgodziły się podczas listopadowego szczytu w Annapolis w USA. – Pięć miesięcy później przepaść między Palestyńczykami a Izraelem jest wciąż głęboka – powiedział Abbas na spotkaniu z przedstawicielami społeczności arabskiej w USA. Podkreślił jednak, że administracja Busha wyjątkowo aktywnie działa na rzecz rozwiązania konfliktu.
W najbliższych dniach na Bliski Wschód jedzie Condoleezza Rice. W połowie maja Izrael i Autonomię Palestyńską odwiedzi zaś Bush. Eksperci obawiają się jednak, czy prezydentowi Abbasowi starczy politycznej siły na przeforsowanie porozumienia pokojowego z Izraelem. Abbas kontroluje bowiem tylko Zachodni Brzeg Jordanu.
Strefa Gazy znajduje się pod władzą Hamasu. Co prawda radykalne ugrupowanie zaproponowało Izraelowi zawieszenie broni, ale Izrael obawia się, że to tylko podstęp.
ap, reuters, pap