Dramatyczny spór z Rosją, niebezpieczna sytuacja na granicach z separatystycznymi republikami, Abchazją i Osetią Południową – takie jest tło środowych wyborów parlamentarnych w Gruzji.
Według ostatnich badań opinii publicznej Zjednoczony Ruch Narodowy prezydenta Saakaszwilego może liczyć, nawet na 44 – 57 procent głosów. Wobec skomplikowanej ordynacji wyborczej (75 deputowanych wybieranych na zasadzie proporcjonalnej z list partyjnych, 75 w okręgach jednomandatowych; 5-procentowy próg) nie wiadomo, czy uzyska bezpieczne dwie trzecie głosów potrzebne do zmiany konstytucji.
Ostatnio Saakaszwili stracił wpływowego sojusznika. Przewodnicząca parlamentu Nino Burdżanadze, uznawana w Gruzji za osobę łagodzącą i racjonalnie wpływającą na prezydenta, oświadczyła, że nie będzie kandydować, rezygnuje też z działalności w Zjednoczonym Ruchu Narodowym.
Główne ugrupowanie opozycyjne, Zjednoczona Koalicja, może liczyć na 12 – 16 proc. głosów. Oskarża rząd o korupcję i twierdzi, że przeforsowana przez Saakaszwilego ordynacja sprzyja jego zwolennikom.
Inne partie mogą liczyć na mniejszy odsetek głosów.