Półtora roku Unia Europejska kłóciła się o rozpoczęcie negocjacji nad nowym strategicznym porozumieniem z Rosją. Teraz Paryż ma nadzieję wynegocjować umowę w czasie trzy razy krótszym. Takie pragnienie wyraził francuski premier Francois Fillon, gdy przyjmował w Paryżu Władimira Putina, tym razem w jego nowej roli szefa rosyjskiego rządu.
– W czasie francuskiej prezydencji w UE chcemy posunąć naprzód, a może nawet zakończyć negocjacje – mówił Fillon. Francja od 1 lipca przez pół roku będzie kierować Unią Europejską. Na kilka dni przed inauguracją tego wydarzenia,a dokładnie 26 czerwca w syberyjskim mieście Chanty-Mansyjsk UE i Rosja uroczyście rozpoczną negocjacje nowego porozumienia. Fillon liczy więc, że rozmowy między Unią a Moskwą mogą zająć nie więcej niż pół roku.
Urzędnicy w Komisji Europejskiej nie mają wątpliwości: jest to niewykonalne. Nawet gdyby nie było po drodze żadnych problemów politycznych, nawet gdyby ograniczyć zakres umowy do ogólników niewymagających ratyfikacji w Rosji i państwach UE, to same rundy negocjacyjne zajmą więcej. Pierwsze z nich odbywa się 8 lipca, przerwy między kolejnymi trwają nie mniej niż dwa, trzy miesiące. W sumie w czasie prezydencji francuskiej odbędą się dwie, najwyżej trzy rundy. To zdecydowanie za mało, żeby cokolwiek wiążącego ustalić.
Negocjacje potrwają więc zapewne więcej niż pół roku. Ale czy będzie to okres roku, czy kilku lat – dziś nikt nie chce spekulować. Wielką niewiadomą pozostaje bowiem nastawienie samej Rosji. Gdy w UE przez półtora roku trwały wewnętrzne spory o kształt mandatu negocjacyjnego, Rosja nigdy nie wysłała sygnału, że zależy jej na szybkim porozumieniu. Wykorzystywała tylko protest Polski i Litwy do wygłaszania złośliwości pod adresem rzekomej unijnej jedności.
Wielką korzyścią nowej umowy może być dla Rosji zniesienie wiz do UE. Nie wiadomo jednak, czy Moskwa będzie gotowa zapłacić za to ustępstwami energetycznymi, czy przyjęciem unijnych pouczeń w dziedzinie demokracji i przestrzegania praw człowieka. Dodatkowow Moskwie skomplikowała się sytuacja z podziałem kompetencji. Polityka zagraniczna jest formalnie w rękach prezydenta, ale premier Putin chce odpowiadać za relacjez najważniejszymi krajami świata należącymi do grupy G8. Premier odpowiada też za politykę energetyczną, która ma być istotnym punktem negocjacji. Wreszcie, jak napisał dziennik „Le Figaro”, powołując się na wysokiego rangą dyplomatę, w czasie spotkania francuskiego ministra Bernarda Kouchnera z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem w Moskwie ten drugi „nie próbował nawet udawać, że jest szefem”.