Według gazety Stany Zjednoczone chciałyby utrzymać w Iraku co najmniej 50 baz wojskowych oraz mieć wolną rękę w sprawie operacji wojskowych czy aresztowania Irakijczyków. Sojusz ma zapewnić USA całkowitą kontrolę nad iracką przestrzenią powietrzną. Amerykański personel wojskowy i cywile pracujący na kontraktach mają otrzymać immunitet chroniący ich przed odpowiedzialnością karną.
Do zawarcia amerykańsko-irackiej umowy ma dojść jeszcze przed końcem lipca. Zdaniem gazety umożliwi to prezydentowi USA George’owi W. Bushowi ogłoszenie sukcesu misji wojskowej w Iraku. Równocześnie zwiąże ręce przyszłemu prezydentowi USA, zwłaszcza gdyby został nim Barack Obama, który opowiada się za wycofaniem wojsk z Iraku. Według byłego ministra finansów Iraku Alego Alawiego zgoda na taki plan „postawiłaby pod znakiem zapytania suwerenność Iraku“. Także premier Nuri al Maliki jest podobno przeciwny amerykańskim planom, ale ma świadomość, że jego koalicyjny rząd nie utrzyma się u władzy bez poparcia USA.
Tymczasem proces w sprawie masakry 24 cywilów w irackim mieście Haditha w 2005 r. zakończył się uniewinnieniem oficera oskarżonego o tuszowanie sprawy. 27-letni porucznik Andrew Grayson został oczyszczony z zarzutów przez sąd w bazie wojskowej Camp Pendleton w Kalifornii. Na proces czeka jeszcze dwóch oskarżonych – sierżant Frank Wuterich i pułkownik Jeffrey Chessani. W stosunku do pięciu pozostałych umorzono postępowanie.