- To historyczna nieprawda. Zapisy starożytnych kronikarzy świadczą o tym, że w X i XI wieku Rusią określano obecną Ukrainę, część Białorusi, regionu bałtyckiego, a także część dzisiejszej Polski. Moskwa wówczas w ogóle nie istniała na mapach – stwierdził Filaret. Hierarcha, którego nie uznaje rosyjska Cerkiew prawosławna, ma zamiar przyjrzeć się zapiskom słynnego kronikarza Nestora, który opisywał dzieje Rusi w okresie od IX do XII wieku.
Rzecznik patriarchatu kijowskiego tłumaczy, że oświadczenie Filareta nie było skierowane przeciwko Rosjanom. – Chcemy przypomnieć o swoim istnieniu. Wszystkie uroczystości, związane z obchodami 1000-lecia chrztu Rusi [w 1988 roku, jeszcze w czasach ZSRR – przyp. red.] odbywały się w Moskwie. O Kijowie nikt wtedy nie wspomniał. Tak jakby w ogóle nie istniała Ruś Kijowska – mówi „Rz” Ołeksandr Trofimliuk.
Rosyjscy teolodzy twierdzą, że poglądy Filareta są nie do przyjęcia. – Jeżeli dzisiejsza Rosja nie ma prawa nazywać się Rusią, to Filaret powinien wnieść o anulowanie kanonizacji ruskiego księcia Włodzimierza Wielkiego, bo według kronikarzy robił wypady na Nowogród, przez co mógł uchodzić za zwykłego agresora – ironizuje w rozmowie z „Rz” Andriej Kurajew, profesor teologii w Moskiewskiej Akademii Duchownej.
Na obchody 1020-lecia chrztu Rusi ukraińskie władze zaprosiły patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I. Z tego powodu pod znakiem zapytania stanęło przybycie patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksego II. Rosyjska Cerkiew wypomniała władzom w Kijowie, że podobne zaproszenie może wystosować jedynie patriarcha moskiewski jako zwierzchnik Kościoła, któremu podlega prawosławie na Ukrainie.
Niektórzy eksperci w Kijowie sądzą, że wypowiedź Filareta na temat Rusi może być zemstą za uznanie go za odszczepieńca. – Spór o „Ruś” nie powinien być wykorzystywany do ataków politycznych czy religijnych. Do tego terminu mają prawo także inne narody, np. Szwedzi jako potomkowie Waregów – mówi „Rz” ukraiński filozof Myrosław Popowycz.