Rz: Rosyjskie oddziały posuwają się w głąb Gruzji. Jak daleko mogą dojść?
Richard Pipes:
Trudno powiedzieć, bo całą akcją kieruje Putin, który właściwie w duszy jest stalinistą i chce pokazać światu, a zwłaszcza Ameryce, że Rosja jest wielką potęgą. Rosjanie uważają bowiem, że ta inwazja jest nie tyle atakiem na Gruzję, ile na Amerykę. W mediach wciąż podkreślają, że w Gruzji są amerykańskie wojska, że Gruzini używają amerykańskiej broni i że akcję gruzińską koordynuje 200 osób z Pentagonu. Dla Putina to bardzo ważne, jeśli chodzi o rosyjską opinię publiczną. Nie sądzę, by ofensywa skończyła się aneksją Gruzji. Ale Rosjanie mogą zaanektować Osetię i Abchazję, a na miejscu Micheila Saakaszwilego osadzić marionetkę.
To jest atak na Amerykę?
Tak.