Zachód kontra Rosja

Świat stanowczo krytykuje Rosję za działania w Gruzji. Moskwa nie wyklucza, że do Kaliningradu powrócą głowice atomowe

Aktualizacja: 18.08.2008 12:04 Publikacja: 18.08.2008 04:32

Angela Merkel i Micheil Saakaszwili

Angela Merkel i Micheil Saakaszwili

Foto: AFP

Konflikt na Kaukazie zjednoczył europejskich przywódców. Choć początkowo głównie prezydenci państw Europy Środkowo-Wschodniej zajęli zdecydowane progruzińskie stanowisko, ostatnio nawet z ust Niemców czy Francuzów można usłyszeć coraz ostrzejsze słowa skierowane pod adresem Kremla.

– Rosyjska agresja na Gruzję i groźby pod adresem innych sąsiadów, między innymi Polski, są nie do zaakceptowania. Rosjanie nie mają poszanowania dla suwerenności i terytorialnej integralności niepodległych państw – powiedział szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband. Wezwał również Moskwę do natychmiastowego zrealizowania warunków zawieszenia broni.

Choć Moskwa zobowiązała się do wycofania na pozycje sprzed rozpoczęcia wojny, jej wojska wczoraj obecne były jeszcze w wielu gruzińskich miastach – Gori, Senaki czy Zugdidi. Czołgi stały również w wioskach oddalonych zaledwie o 32 kilometry od Tbilisi. Sami Rosjanie przesyłają zaś sprzeczne sygnały. O ile prezydent Dmitrij Miedwiediew obiecywał, że wycofanie rozpocznie się dzisiaj, szef dyplomacji Siergiej Ławrow zapowiadał, że nie będzie to możliwe bez „dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa”.

Co więcej – jak pisze brytyjski „Times” – Rosjanie rozważają uzbrojenie swojej floty bałtyckiej w pociski nuklearne. Miałyby one zostać umieszczone w okrętach podwodnych, okrętach i bombowcach stacjonujących w Kaliningradzie, a więc niemal przy samej granicy z Polską. Broń atomowa została stamtąd usunięta po zakończeniu zimnej wojny. Teraz jednak, jak zapowiadają Rosjanie, na niedofinansowaną flotę bałtycką zostaną przekazane o wiele większe pieniądze. – Gdy Amerykanie za wszelką cenę forsują budowę tarczy antyrakietowej w Europie, szykujemy adekwatną odpowiedź – powiedział cytowany przez „Timesa” rosyjski wojskowy.

Nic dziwnego, że w tej sytuacji działania Rosji wywołują szczególne zaniepokojenie w krajach znajdujących się niegdyś pod panowaniem Moskwy. – Rosyjskie czołgi na ulicach gruzińskich miast przypominają nam inwazję na Czechosłowację w 1968 r. Ale to nie tylko historia. To wciąż istotna kwestia: czy znajdziemy się w rosyjskiej strefie wpływów – powiedział premier Czech Mirek Topolanek.

Rosyjskie czołgi stały wczoraj w gruzińskich miastach i w wioskach oddalonych o niespełna 40 kilometrów od Tbilisi

Kolejny raz w zdecydowany sposób wypowiedział się George W. Bush. – Świat patrzył z niepokojem, jak Rosja najechała suwerenny sąsiedni kraj i zagroziła demokratycznym władzom wybranym przez jego naród – powiedział prezydent USA, podkreślając, że jest to „całkowicie nie do zaakceptowania”. – By zacząć naprawiać szkody w swoich stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, Europą i innymi państwami, by zacząć odzyskiwać swoje miejsce w świecie, Rosja musi działać na rzecz zakończenia tego kryzysu – podkreślił.

Rosję krytykują nawet – do tej pory zajmujący wobec niej dość uległe stanowisko – przywódcy Francji i Niemiec. – Jeżeli nie wypełnicie szybko warunków zawieszenia broni, będzie miało to bardzo poważne konsekwencje dla relacji między Rosją a Unią Europejską – powiedział w rozmowie telefonicznej z Dmitrijem Miedwiediewem prezydent Nicolas Sarkozy. Zapowiedział on również, że jeżeli rosyjskie wojska szybko nie opuszczą Gruzji, Francja zwoła w tej sprawie specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Przebywająca w Tbilisi kanclerz Angela Merkel powiedziała zaś, że wojska rosyjskie „nie wycofują się z Gruzji tak szybko, jak miano na to nadzieję”. – Cały świat obserwuje obecnie Rosję. To sprawdzian jej wiarygodności – podkreśliła pani kanclerz. Zapowiedziała również, że Gruzja może liczyć na to, że jej nadzieje zostaną spełnione i zostanie przyjęta do NATO. Merkel podkreśliła, że jej obecność w Tbilisi jest dowodem poparcia dla Gruzji, i zaproponowała zorganizowanie spotkania przedstawicieli państw UE i regionu kaukasko-kaspijskiego. – Mamy powody, by zintensyfikować obecnie politykę sąsiedztwa z Gruzją i takimi krajami jak Azerbejdżan, Turkmenistan i Armenia – dodała.

– Deklaracja o gotowości przyjęcia Gruzji do NATO jest jasnym sygnałem dla Rosji, że nie osiągnie jednego z zasadniczych celów swych działań – ocenił Jan Techau, niemiecki ekspert do spraw bezpieczeństwa. Jego zdaniem konflikt w Gruzji uwidocznił NATO konieczność jak najszybszego przyjęcia Gruzji i Ukrainy.

Progruzińskie wypowiedzi pani kanclerz nie oznaczają jednak, że w Niemczech nie pojawiają się już głosy popierające stanowisko Kremla. Zdecydowanie prorosyjski jest choćby pracujący dla Gazpromu były kanclerz Gerhard Schröder. W wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Spiegel” winą za rozpętanie konfliktu obciążył Gruzję. Opowiedział się równocześnie za „utrzymaniem i rozbudową ścisłych więzi z Rosją”.

Podobnego zdania jest wielu polityków koalicji, nawet z chadecji, która jest nieco bardziej krytyczna wobec Moskwy niż SPD. Jeden z ważnych polityków CDU Horst Teltschik przedstawił koncepcję „wyjścia naprzeciw Moskwie” i potraktowania z powagą zastrzeżeń Rosji zatroskanej o swe bezpieczeństwo. Zaproponował nawet członkostwo Rosji w NATO. Głosy takie w reszcie Europy należą jednak do rzadkości.

Gruzję na Zachodzie wspierają nie tylko politycy, ale również zwykli obywatele oburzeni metodami stosowanymi przez Rosjan na Kaukazie. Mnożą się gesty solidarności z gruzińskim narodem. W trakcie weekendu kibice na stadionach wywieszali flagi państwowe Gruzji, a Manneken Pis, brukselski pomnik siusiającego chłopca, przywdział gruziński strój narodowy.

Wszystko to sprawia, że wielu ekspertów już przewiduje, że pomiędzy Rosją a Zachodem może zapanować nowa zimna wojna. „Nastąpiło zasadnicze ochłodzenie znamionujące ostateczną porażkę polityki wciągania Moskwy do współpracy i partnerstwa z wolnym światem. Z punktu widzenia Rosji wysiłki te nigdy nie były szczere. Interesy Rosji, co jest obecnie jasne, kłócą się z interesami Europy i USA” – napisał „New York Times”.

Niecodzienną propozycję państwom Zachodu złożyła – wyjątkowo zaniepokojona inwazją na Gruzję – Ukraina. W specjalnym oświadczeniu MSZ w Kijowie ogłoszono, że kraj ten jest gotowy na udostępnienie Zachodowi swoich radarów. Miałoby w ten sposób nastąpić „zintegrowanie ukraińskich systemów wczesnego ostrzegania rakietowego z systemami innych krajów”.

– Radary w Sewastopolu i Mukaczewie niegdyś były uznawane za mur obronny ZSRR. Bardzo by się przydały europejskiemu systemowi bezpieczeństwa. System radiolokacyjny w Mukaczewie kontroluje przestrzeń od Francji poprzez Hiszpanię do Libii. W Sewastopolu od Libii do państw Bliskiego Wschodu. Radary są w stanie wykryć rakiety balistyczne lecące z prędkością do 4 tys. km na godzinę – powiedział Wadym Hreczaninow, doradca ds. bezpieczeństwa byłego prezydenta Leonida Kuczmy.

W styczniu rosyjski rząd zrezygnował z dzierżawy ukraińskich radarów. Według rosyjskich mediów było to związane z planami wejścia Ukrainy do NATO. – Moskwa nie ufa Ukraińcom, chce mieć systemy radarowe w takich krajach jak Azerbejdżan czy Białoruś, które nie dążą do struktur euroatlantyckich – podkreślił Hreczaninow.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017