– Otrzymałem list polecony z sądu, wzywający mnie na rozprawę 18 września – powiedział „Rz” Pisalnik. Chodzi o egzemplarz „Głosu znad Niemna na uchodźctwie”, który skonfiskowano mu na granicy polsko–białoruskiej w lutym 2006 r. Pisalnik był przez pewien czas jego redaktorem naczelnym. Wracał wówczas z Warszawy z delegacją ZPB, ze spotkania w Senacie. – Oprócz „Głosu” zabrano mi też miedzy innymi foldery z Muzeum Powstania Warszawskiego – opowiada.

Grodzieński obwodowy oddział KGB zwrócił się do sądu o „ustalenie faktów, mających znaczenie prawne” – a w tym wypadku o stwierdzenie, czy „Głos” zawierał treści ekstremistyczne. Jeśli uzna, że zawierał, Pisalnikowi grozi kara – grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 5 lat. – Nie pamiętam dokładnie treści tego pierwszego numeru „Głosu”, ale żadnego ekstremizmu w nim nie było – zapewnia Pisalnik.

Po tym, jak władze w Mińsku zdelegalizowały kierownictwo ZPB i zorganizowały zjazd, który wybrał posłuszne im szefostwo organizacji, dwa pisma związku – w tym właśnie „Głos znad Niemna” – organizacja kierowana przez Andżelikę Borys zaczęła wydawać poza Białorusią.

Andrzej Pisalnik do końca sierpnia był naszym korespondentem w Moskwie.