Deputowani wystosowali w tej sprawie list do przewodniczącego PE Hansa-Gerta Pötteringa. Według niemieckiego dziennika „Die Welt” grupa składająca się z 37 europosłów żąda, by zakazano unijnym politykom kontaktów z prostytutkami w hotelach w Strasburgu i Brukseli.
Szczególnie w Strasburgu europosłowie mają intensywnie korzystać z usług prostytutek. Sesje plenarne odbywają się tam co najmniej raz w miesiącu. „Europosłowie nie powinni sprowadzać do hotelu prostytutek. W ten sposób wspierają organizacje przestępcze, które żyją z wyzysku kobiet. Żądamy, by każdy właściciel hotelu, w którym regularnie przebywają europarlamentarzyści, podpisał gwarancje, że nie będzie tolerował u siebie prostytucji” – czytamy w liście.
Jego sygnatariusze pochodzą głównie z krajów skandynawskich. Są wśród nich zarówno socjaliści, jak i chadecy. Między innymi były premier Danii Poul Nyrup Rasmussen. Wszyscy żądają od Pötteringa jasnego planu akcji oraz stworzenia mechanizmów, które pozwoliłyby na kontrolę zarówno posłów, jak i hoteli. Powołują się przy tym na deklarację Rady Nordyckiej z 2006 roku, która zabrania posłom krajów skandynawskich na korzystanie z hoteli, które tolerują u siebie prostytucję.
[wyimek]Deputowani PE czytają anonse w gazetach. Tak znajdują towarzystwo na wieczór[/wyimek]
– Nie możemy tego dłużej akceptować. To uderza w godność Parlamentu Europejskiego. Trzeba przywołać polityków do porządku – uważa posłanka Europejskiej Partii Ludowej Charlotte Cederschiöld. Jej zdaniem prostytutki są zmuszone do sprzedaży swego ciała. – Większość unijnych polityków jest przeciwna wyzyskowi kobiet. Ale równocześnie korzysta z usług prostytutek. To czysta hipokryzja – ocenia szwedzka polityk. Ilu europosłów zamawia sobie do pokoju prostytutki? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że większość woli luksusowe call girls od zwykłych ulicznic.