Kolejny projekt ustawy autorstwa CDU przewiduje, że jedynie nieuleczalnie chory pacjent ma prawo domagać się zaprzestania ingerencji lekarzy. – Opowiadamy się za ochroną życia – twierdzi Wolfgang Bosbach z CDU. Zgodnie z innymi propozycjami, wola obywatela musi być bezwzględnie szanowana. Jeżeli chce umrzeć, to lekarze nie mają prawa utrzymywać go sztucznie przy życiu. Nie musi być nieuleczalnie chory. – Istnieje niezaprzeczalne prawo do życia, ale nie ma obowiązku życia – twierdzi Michael Koch z FDP. Wspiera go minister sprawiedliwości Brigitte Zypries (SPD) i wielu posłów z jej partii.
Pani C. trafiła rok temu do szpitala. Miała 97 lat i cierpiała na wiele schorzeń. Osiem lat wcześniej napisała w tzw. testamencie pacjenta, że nie życzy sobie sztucznego utrzymywania przy życiu w warunkach urągających godności człowieka. Kilka miesięcy przed pójściem do szpitala na sali sądu w Siegen powiedziała wyraźnie: „Chcę umrzeć. To nie jest już życie”. Gdy w szpitalu jej stan pogorszył się do tego stopnia, że nie była w stanie przyjmować pożywienia, lekarze kazali karmić ją za pomocą sondy. Krewni pani C. zaprotestowali, domagając się odłączenia jej od aparatury. – Taka była jej wola – argumentowali. Na próżno. Pani C. umarła kilka miesięcy później. Była jedną z tysięcy pacjentów w Niemczech, którym lekarze przedłużają życie wbrew ich woli. – To niezgodne z prawem – twierdzi Joachim Stünker z SPD, autor jednego z projektów ustawy domagającej się bezwzględnego respektowania woli pacjentów. Pojawiła się nawet propozycja, by karać lekarzy za ratowanie życia chorego wbrew jego życzeniu. – Nigdy się na takie regulacje nie zgodzimy – odpowiadają przeciwnicy takich pomysłów.
Projekt CDU, poparty przez Zielonych, zakłada, że lekarze będą musieli podporządkować się jedynie woli nieuleczalnie chorego pacjenta, jeśli wyraził ją odpowiednio wcześniej pisemnie i potwierdził notarialnie. Ci, którzy tego nie zrobili, powinni być utrzymywani sztucznie przy życiu, chyba że sąd zdecyduje inaczej. Ale jak postępować z pacjentami, którzy są w stanie śpiączki? Zgodnie z jedną z omawianych propozycji, wyrażona przez nich pisemnie wola śmierci miałaby być respektowana jedynie w przypadku, gdy zaistnieje „graniczące z pewnością prawdopodobieństwo”, że nie odzyskają przytomności.
– Takie sformułowanie umożliwia zabijanie – twierdzą przedstawiciele niemieckich Kościołów chrześcijańskich. Kościół katolicki nie ma nic przeciwko pisemnym deklaracjom woli obywateli, pod warunkiem że nie staną się one narzędziem aktywnej pomocy w śmierci lub samobójstwach z udziałem lekarzy.
47 procent pytanych o zdanie Niemców woli rozwiązanie przyjęte w Szwajcarii, gdzie pomoc w śmierci jest możliwa wyłącznie przy aktywnym udziale pacjenta, który musi na przykład sam połknąć odpowiedni preparat. 43 procent badanych opowiada się za modelem holenderskim, czyli eutanazją.