Wielki dzień w twierdzy Obamy

Tłumy zebrały się przed parkiem Granta w Chicago, gdzie miał się odbyć finał kampanii Baracka Obamy

Publikacja: 05.11.2008 02:48

W Chicago głosujący stali w kolejkach do punktów wyborczych

W Chicago głosujący stali w kolejkach do punktów wyborczych

Foto: AFP

62 proc. głosujących uznało, że najważniejszą kwestią tych wyborów była gospodarka. Zdaniem ekspertów dawało to większe szanse na zwycięstwo Barackowi Obamie. Większość wyborców mówiła bowiem w sondażach, że to kandydat demokratów jest lepiej przygotowany do walki z kryzysem finansowym, za który obwiniani są republikanie.

Przed wejściem do budynku liceum przy ulicy Stanowej w samym centrum Chicago od świtu stała niewielka kolejka do zorganizowanego w hallu szkoły punktu wyborczego. „Czas wybierać”, głosił wielki tytuł na pierwszej stronie gazety „Chicago Tribune” w umieszczonych nieopodal wejścia stojakach z prasą.

Zainteresowanie kampanią było w Chicago ogromne, ale w mieście nie widać zbyt wielu śladów wyborczej walki. Powód jest prosty: Chicago to twierdza Obamy. – Żartuje pan, czy co? – obrusza się czarna mieszkanka centrum Myhra Brown, gdy pytam, na kogo zamierza głosować. Stojący przed nią studenci tylko się uśmiechają. W lokalach wyborczych nie wolno prowadzić kampanii, zakazane jest więc noszenie koszulek czy znaczków z nazwiskami kandydatów. Ale dwóch z nich podnosi na chwilę nogawki, pokazując mi skarpetki z napisem „Obama”.

[srodtytul]Darmowa kawa za oddanie głosu[/srodtytul]

Tłoku w liceum przy Stanowej nie było. Prawie 20 procent mieszkańców miasta i przedmieść poszło do wyborów przed 4 listopada, korzystając z możliwości wcześniejszego głosowania. W Kolorado czy w Nevadzie takich osób było jeszcze więcej – ich liczba sięgała nawet połowy zarejestrowanych wyborców.

Mimo to w wielu miastach – szczególnie tam, gdzie walka wyborcza była bardziej zacięta niż w Chicago – przed lokalami wyborczymi ustawiały się długie, kilkusetosobowe kolejki. Wielu ekspertów obawiało się, czy rekordowy zalew wyborców nie przeciąży systemu.

Zarówno władze, jak i oba sztaby rozesłały po kraju tysiące obserwatorów, którzy mieli donosić o poważniejszych nadużyciach czy problemach. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, większych problemów jednak nie było – z wyjątkiem Wirginii.

W niektórych rejonach tego ważnego dla losów wyborów stanu głosujący stali od świtu w ulewnym deszczu, czasem nawet ponad godzinę. Wielu z nich brało karty do głosowania mokrymi od deszczu rękami, co utrudniało pracę specjalnych optycznych czytników kart, które sumują wyniki. Komisje wyborcze zaczęły więc wymagać od wyborców, by osuszyli się przed oddaniem głosu.

W całym kraju obywatele byli zachęcani do głosowania i nagradzani za spełnienie obywatelskiego obowiązku.

W kawiarniach Starbucksa każdy klient, który oświadczył, że oddał już głos, mógł liczyć na darmowy kubek kawy. Ciastkarnie rozdawały wyborcze pączki, restauracje wyrażały swe uznanie gratisową puszką Coca-Coli lub piwa. Niektóre zakłady fryzjerskie oferowały zniżki klientom, którzy wywiązali się ze swej obywatelskiej powinności.

Gdy kolejka przez liceum przy Stanowej stopniowo malała, kolejka przed parkiem Granta, gdzie na wieczór zaplanowano wielki finał kampanii Obamy z jego osobistym udziałem, rosła. Już o 7.30 rano pierwsi chętni do udziału w historycznym wydarzeniu stanęli przed bramą parku.

I choć wstęp ograniczono do niewiele ponad 70 tysięcy osób (wyłącznie za okazaniem przyznanego wcześniej biletu wraz z dowodem tożsamości), władze miasta spodziewają się znacznie większych, być może sięgających nawet miliona ludzi, tłumów wokół otoczonego stalową siatką miejsca wiecu. Na prawdziwe żniwa szykowały się setki sprzedawców „obamamemorabiliów”. W stronę wejścia do parku Granta grupy sprzedawców podkoszulków ciągnęły torby wyładowane towarem. Jeden z nich miał na sobie T-shirt z pierwszą stroną „Chicago Tribune” i napisem „Obama wygrywa”.

[srodtytul]Łzy Obamy[/srodtytul]

Zanim rozpoczął się sądny dzień dla obu kandydatów na prezydenta, Barack Obama otrzymał smutną wiadomość z Hawajów, gdzie w poniedziałek rano zmarła jego 86-letnia babcia. – Jest z powrotem w domu. Umarła spokojnie podczas snu, mając moją siostrę u boku. Jest więc wielka radość i są łzy. Ciężko mi o tym mówić – powiedział lekko łamiącym się głosem Obama podczas poniedziałkowego wiecu w Karolinie Północnej, a po obu jego policzkach spłynęły łzy.

62 proc. głosujących uznało, że najważniejszą kwestią tych wyborów była gospodarka. Zdaniem ekspertów dawało to większe szanse na zwycięstwo Barackowi Obamie. Większość wyborców mówiła bowiem w sondażach, że to kandydat demokratów jest lepiej przygotowany do walki z kryzysem finansowym, za który obwiniani są republikanie.

Przed wejściem do budynku liceum przy ulicy Stanowej w samym centrum Chicago od świtu stała niewielka kolejka do zorganizowanego w hallu szkoły punktu wyborczego. „Czas wybierać”, głosił wielki tytuł na pierwszej stronie gazety „Chicago Tribune” w umieszczonych nieopodal wejścia stojakach z prasą.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017