W ubiegłym roku książka napisana przez dziennikarzy „Corriere della Sera” Sergia Rizzo i Giana Antonia Stellego znalazła 1,2 mln nabywców („Harry Potter” – pół miliona). W kraju, gdzie połowa obywateli w ogóle nie czyta książek, a 38 proc. deklaruje, że „kupuje co najmniej jedną na rok”. Po publikacji wybuchł ogromny skandal, a zapewnienia Silvia Berlusconiego, że zmniejszy liczbę parlamentarzystów i ukróci bezczelność utracjuszy, pomogły mu wygrać kwietniowe wybory. Jak wynika z aneksu do nowego wydania „Kasty”, na obietnicach się skończyło. Autorzy podają dowody.
W Stanach Zjednoczonych najwięcej zarabia gubernator najludniejszego (36,5 mln mieszkańców) stanu – Kalifornii. Arnold Schwarzenegger dostaje rocznie – w przeliczeniu – 162 tys. euro, ale całą sumę wpłaca z powrotem do kasy, bo, jak powiada, jest „wystarczająco bogaty”. Tymczasem gubernator biednej, rolniczej Apulii(4 mln mieszkańców) bierze rocznie 227 tys. euro! Więcej od Schwarzeneggera zarabiają też gubernatorzy Sardynii (1,7 mln mieszkańców) i Sycylii.
Włoski Senat wyda w tym roku 13 mln euro więcej niż w ubiegłym, czyli każdy senator będzie kosztował podatnika1,7 mln euro, co jest rekordem w demokratycznym świecie. Ale trudno się dziwić, skoro każdy senator otrzymał zamówiony przez senackie biuro imienny kalendarzyk na rok 2009 zaprojektowany przez dom mody Nazareno Gabrielli. Zapłacono ponad 800 euro za sztukę, w sumie 260 tys. euro. Okazało się też, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy urzędowania nowo wybranego Senatu podatnicy wydawali na służbowe skarpetki i rajstopy wybrańców ponad 8 tys. euro miesięcznie, a na koszule służbowe – aż56 tys. euro. Ludzie ci zarabiają tymczasem po około 12 tys. euro miesięcznie.
Senatorzy nie zapomnieli o 57 koleżankach i kolegach, którzy w wyniku kwietniowych wyborów stracili pracę. Otrzymali oni tzw. czeki solidarnościowe na ponad 7 mln euro. Ortodoksyjny komunista Armando Cossutta, walczący jak lew o podwyżki dla klasy robotniczej, oprócz należnych mu 10 tys. euro miesięcznej emerytury otrzymał 345 tys. euro na ponowne „wdrożenie się do życia społecznego”.
Głęboko wierzący chadek, były minister sprawiedliwości Clemente Mastella otrzymuje niewiele niższą emeryturę, a w pozaparlamentarne życie wdraża się kosztem 307 tys. euro. Pozostał głuchy na wezwanie tygodnika „Famiglia Cristiana”, by wpłacił tę sumę na cele charytatywne.Włoskim posłom czas do emerytury upływa jak z bicza trzasł. Nawet jeśli parlament trzeba rozwiązać po dwóch latach, liczy się posłowi do wysługi całą pięcioletnią kadencję. Ci, którzy zasiadali w parlamencie przez ostatnich 16 lat, traktowani są tak, jakby płacili składki przez 25 lat.