To pierwsza od 2005 roku reorganizacja saudyjskiego rządu. Abdullah powołał także nowych ministrów sprawiedliwości, informacji i zdrowia. Bez zmian pozostawił jedynie resorty obrony, spraw wewnętrznych i zagranicznych. Ograniczył za to liczbę sunnitów zasiadających w radzie wydającej teologiczno-prawne zalecenia, tzw. fatwy. Dla wielu najbardziej zaskakująca jest jednak dymisja szejka al Lahaidana. Zwierzchnik policji nadzorującej przestrzeganie praw szarijatu wydał m.in. oficjalne orzeczenie zezwalające na zabicie właścicieli stacji telewizyjnych propagujących – według niego – „niemoralne treści”, napływające głównie z Zachodu. To również on – poprzez fatwę – nawoływał Saudyjczyków, by przyłączając się islamskich bojowników walczyli przeciw USA.
– Decyzja Abdullaha to bardziej zapowiedź religijnych reform, próby osłabienia kleryków i krok ku równouprawnieniu kobiet, niż stricte zmiany administracyjne – twierdzą komentatorzy. Koresponduje ona bowiem z nurtem wcześniejszych – choć ostrożnych – prób poluzowania osadzonych w fundamentalizmie zasad, których reformę sam zapoczątkował zanim jeszcze objął tron. Abdullah – uważany za pobożnego muzułmanina – jednocześnie postrzegany jest jako otwarty na Zachód zwolennik współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
– Jestem dumna z mojego króla – oświadczyła stacji CNN działaczka na rzecz praw kobiet i pisarka Wajeha al Huwaider.
Wybór al Fajez na ministerialny urząd ma ogromne znaczenie dla Saudyjek, które w swoim kraju mają bardzo ograniczone prawa. – Według mnie to bardzo dobra decyzja, która może przyczynić się do znormalizowania sytuacji kobiet w Arabii Saudyjskiej. Obawiam się jednak, że zmian nie należy oczekiwać natychmiast. To powolny proces. Tradycji nie da się zmienić w jedną noc – powiedział „Rz” arabista i korespondent dziennika „The Times” Christopher Walker. Dodał jednak, że dwa tygodnie temu słyszał o księżniczce, która w ramach protestu kierowała autem, mimo iż kobiety obowiązuje całkowity zakaz prowadzenia samochodu.
Chociaż wykładają w szkołach i na uniwersytetach, a nawet obejmują stanowiska kierownicze, nadal pracuje ich zaledwie 5 procent. Podróże, korzystanie ze służby zdrowia czy wyjście za mąż zgodnie z własnym wyborem są niemożliwe. W każdym przypadku niezbędne jest przyzwolenie mężczyzny, który jest członkiem rodziny.