Austriacka prokuratura zarzuca mu między innymi, że w 1996 roku nie udzielił pomocy umierającemu dziecku, które spłodził z córką Elizabeth. Nie otworzył drzwi 50-metrowego piwnicznego bunkra, w którym więził rodzinę, i nie odwiózł duszącego się noworodka do szpitala. Dziecko zmarło, a Fritzl spalił jego zwłoki w piecu. – Nie wiem, dlaczego nie pomogłem. Sądziłem, że mały przeżyje. Teraz uważam, że nie zrobiłem tak, jak należało – mówił wczoraj spokojnym głosem. W trzecim dniu procesu przed sądem w Sankt Pölten gwałciciel przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów.
Początkowo przyznawał się do wymuszenia, kazirodztwa, pozbawienia wolności i gwałtów. Ale odpierał zarzuty zabójstwa przez zaniechanie oraz zmuszania córki i jej dzieci do niewolnictwa.Dlaczego wczoraj zmienił zdanie? Choć Fritzl ignorował pytania dziennikarzy, to sądowi ujawnił, że skłoniło go do tego 11-godzinne, wstrząsające zeznanie córki Elizabeth nagrane wcześniej na wideo.
Austriaccy dziennikarze spekulują, że 43-letnia Elizabeth – pojawiła się przedwczoraj w sądzie. Widziano eskortowany wóz policyjny zdążający do sądu na sygnale z kliniki w Sankt Pölten, gdzie na czas procesu umieszczono Elizabeth i jej sześcioro dzieci. – Przyznanie się Fritzla to ważny zwrot w procesie. Za gwałt i kazirodztwo otrzymałby jedynie 15 lat więzienia. Za zabójstwo przez zaniechanie grozi mu 20 lat lub nawet najwyższy wymiar kary, czyli dożywocie – powiedział „Rz” profesor Reinhard Haller, ekspert ds. psychiatrii z uniwersytetu w Bregenz w Vorarlbergu. –Oczywiście społeczeństwo domaga się dożywocia. Nikt nie wyobraża sobie innego wyroku, bo rozmiar tego przestępstwa jest niewyobrażalny. Jednocześnie istnieje presja, aby jak najszybciej zakończyć proces, który dla wielu Austriaków jest żenujący – dodał Haller.
Wczorajsze posiedzenie sądu było otwarte dla publiczności. Dziennikarze zapoznali się z orzeczeniem biegłej Adelheid Kastner, specjalistki w dziedzinie neurologii i psychiatrii, która przeprowadziła z Fritzlem sześć rozmów. Oskarżonego uznała za niebezpiecznego psychopatę, który powinien na resztę życia trafić do zakładu zamkniętego.
To od tego orzeczenia zależało, czy Fritz odsiedzi wyrok w więzieniu czy klinice psychiatrycznej. – Fritzl może odpowiadać przed sądem za swoje czyny. Rozumie stawiane mu zarzuty. Jest dewiantem seksualnym. Jeżeli go wypuścimy, zabije i zgwałci – uznała Kastner.