– O przyjeździe patriarchy Eliasza II do Abchazji nie może być mowy. To prowokacja, my go nie zapraszaliśmy – tak abchaski biskup Wisarion skomentował informację o możliwej wizycie głowy gruzińskiej Cerkwi.
– Patriarcha nie potrzebuje zaproszenia. To nasze kanoniczne terytorium i takie zachowanie jest bezprawne – mówi “Rz” biskup Gierasim, odpowiadający w gruzińskim Kościele za kontakty zewnętrzne.
Kilka dni temu z terytorium separatystycznej republiki wyrzucono trzech ostatnich gruzińskich duchownych i sześć mniszek. – Oskarżono ich o szpiegostwo, żądano podporządkowania się Kościołowi abchaskiemu – mówi bp Gierasim. Władze w Suchumi oskarżają wydalonych o uprawianie progruzińskiej propagandy.
Sytuacja zabrnęła w ślepy zaułek. Duchowni w Tbilisi i w Moskwie są zgodni, że niezależnie od politycznych konsekwencji uznania przez Rosję niepodległości republiki Kościoły trzymają się podziału kanonicznego, zgodnie z którym Abchazja to “kanoniczne terytorium” Cerkwi gruzińskiej. Odmiennego zdania jest Suchumi. W październiku 2007 roku duchowni Abchazji i Osetii Południowej poprosili o włączenie do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Dostali odpowiedź odmowną.
Kościół w Tbilisi liczy na mediacje patriarchatu moskiewskiego oraz Kremla. Eliasz II miał poruszyć tę sprawę podczas grudniowego spotkania z Dmitrijem Miedwiediewem. – Jestem przekonany, że bez pośrednictwa Moskwy nic nie zdziałamy – mówi “Rz” rzecznik gruzińskiego patriarchy Michaił Botkoweli. Moskwa nie potwierdza swojej gotowości do podjęcia roli negocjatora, jednak według rosyjskiego “Kommiersanta” bierze to pod uwagę.