Eksplozja nastąpiła w Palmanova, nieopodal pałacu Marivent, gdzie hiszpańska rodzina królewska spędza tradycyjnie letnie wakacje.
Wybuchł zaparkowany przed posterunkiem samochód. Nikt nie przyznał się jeszcze do zorganizowania ataku. Nie wiadomo ile osób zostało rannych.
Hiszpańska policja zamknęła lotnisko na Majorce oraz port. Ma to zapobiec ucieczce sprawców zamachu.
Na dziś z lotniska w Palma de Mallorca zaplanowanych było 660 lotów, z których połowa już się odbyła - podaje hiszpańska prasa.
Wybuch nastąpił dzień po [link=http://www.rp.pl/artykul/341543.html]zamachu w północno-zachodniej Hiszpanii. W jego wyniku 65 osób zostało rannych[/link]. Za wczorajszą eksplozję władze obwiniają baskijskich separatystów z ETA. Dziś mija 50 lat od powstania tej organizacji.