[b][link=http://www.rp.pl/artykul/345362.html]Komentarz wideo[/link][/b]
Tylko za sofę zapłacił ponad 6,7 tysiąca funtów. Kwiaty na tarasy kosztowały prawie 4 tysiące. W sumie wydał prawie 20 tysięcy funtów.
Brytyjczycy są oburzeni, bo pamiętają, jakie gigantyczne sumy wydawał z publicznych pieniędzy na prywatne cele jego poprzednik. Na urządzenie mieszkania Michael Martin przeznaczył ponad 700 tysięcy funtów, a niemal milion na ogród i zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Co gorsza, przymykał oczy na podobne praktyki deputowanych. Musiał ustąpić ze stanowiska. Był pierwszym przewodniczącym Izby Gmin w historii Wielkiej Brytanii, któremu się to zdarzyło.
Nic dziwnego, że sześć tygodni temu, gdy Bercow obejmował po nim stanowisko, obiecał Brytyjczykom, że przywróci im zaufanie do parlamentu. Zapewnił też, że zreformuje system wydawania publicznych pieniędzy przez deputowanych. Czy mu się uda?
– Niewłaściwe z jego strony jest oczekiwanie, że podatnicy zapłacą ten rachunek – mówił gazecie “Daily Mirror” Mark Wallace z organizacji Taxpayers’ Alliance.