Tysiąc kamer pozwala rocznie wykryć tylko jedno przestępstwo, wynika z danych statystycznych zawartych w wewnętrznym raporcie londyńskiej policji. Wyniki są mizerne, mimo że w samym Londynie monitoruje obywateli ponad milion ulicznych kamer, a w całym kraju – około 4 milionów.

Kamery często nie działają lub policja podczas śledztwa „zapomina” przejrzeć nagrania. „Otrzymujemy około stu skarg rocznie od obywateli, którzy twierdzą, że policjanci nie przejrzeli nagrań, choć zarejestrowały one przebieg przestępstwa”– czytamy w raporcie sporządzonym przez szefa biura londyńskiej policji ds. identyfikacji wizualnej (VIIDO) Micka Nevilla.

Do podobnej konkluzji doszło brytyjskie MSW. Z jego badań wynika, że dzięki kamerom zmniejszyła się jedynie liczba kradzieży samochodów na parkingach. W ostatnich dziesięciu latach wydano na nie jednak ponad 500 milionów funtów. Zdaniem krytyków dlatego, by móc śledzić obywateli na każdym kroku.

– Płacimy wysoką cenę za bezpieczeństwo: to całkowita utrata prywatności – podkreśla szefowa kampanii „Liberty” Anita Coles. Konserwatyści już zapowiedzieli, że jeśli wygrają następne wybory, zmniejszą liczbę kamer. Dziś jedna przypada na 14 obywateli.