Czeski przywódca Vaclav Klaus zapowiedział wczoraj, że nawet jeśli Trybunał Konstytucyjny wyda pozytywną opinię na temat traktatu, podpisze go dopiero po otrzymaniu dodatkowych zabezpieczeń.
– Jak rozumiem, chodzi o gwarancje dotyczące Karty praw podstawowych. Prosiłem prezydenta, by sprecyzował oczekiwania, ale powiedział, że zrobi to po wyroku Trybunału Konstytucyjnego – relacjonował kierujący w tym półroczu obradami UE premier Szwecji Fredrik Reinfeldt. Wcześniej rozmawiał z Klausem przez telefon.
Jak dowiedziała się „Rz” ze źródeł związanych z prezydentem Klausem, jego zdaniem Karta praw podstawowych, gwarantująca przestrzeganie praw człowieka w Unii, może otworzyć drogę do roszczeń majątkowych na terenach Sudetów, skąd po wojnie wysiedlono Niemców.
– Mamy ekspertyzy dowodzące, że możliwe byłoby wysuwanie roszczeń majątkowych. Nie możemy dopuścić do tego, aby jacyś sędziowie z Malty czy Hiszpanii zasiadający w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, którzy nie znają historii tego regionu, decydowali, czy Niemcy mają prawo odzyskać swoją własność – mówi nasz rozmówca w Pradze. Prezydent Klaus zamierza się więc domagać od UE, aby jego kraj dostał takie same gwarancje, jakie uzyskała Polska, która przyłączyła się do tzw. protokołu brytyjskiego. Stwierdza on, że karta nie może tworzyć nowego prawa, które nie obowiązywałoby w Polsce i Wielkiej Brytanii.
Wielu ekspertów, w tym prof. Jan Barcz z Katedry Prawa Europejskiego, uważa, że karta nie daje jakichkolwiek podstaw do roszczeń. – Niemcy sudeccy próbowali jednak wysuwać roszczenia wobec Czech. Na razie bezskutecznie, ale nie wiadomo, jak się sprawa będzie rozwijać za dziesięć czy 20 lat – mówi „Rz” niemiecki prawnik Stefan Hambura specjalizujący się w prawie wspólnotowym.