Liczba krzyży odpowiada liczbie osób, które zginęły, próbując nielegalnie się dostać do Ameryki, od kiedy 15 lat temu Stany Zjednoczone zaczęły uszczelniać południową granicę. W niedzielę, w dniu Wszystkich Świętych, około 200 osób oddało też hołd zmarłym imigrantom, czuwając przy świecach.
W ramach operacji uszczelniających granicę Amerykanie rozpoczęli budowę ogrodzenia o długości około 600 kilometrów, wyposażonego dodatkowo w elektroniczne urządzenia ostrzegawcze. Ponieważ jednak granica meksykańsko-amerykańska ma ponad 3100 kilometrów długości, to mur nie zdołał powstrzymać ani dilerów narkotyków, ani nielegalnych imigrantów.
Zmusił jednak Latynosów marzących o lepszym życiu w USA do korzystania ze szlaków, które wprawdzie omijają amerykańskie zabezpieczenia, ale są o wiele bardziej niebezpieczne. Według Granicznej Sieci na rzecz Praw Człowieka w tym roku przy próbie dostania się do Ameryki zmarło już 378 mężczyzn, kobiet i dzieci. Część utopiła się w przygranicznych rzekach, inni zmarli z wyczerpania na pustyni.
Władze po obu stronach granicy odkrywają też podziemne tunele, które służą do szmuglowania ludzi i narkotyków. W części z nich jest nawet prąd i system wentylacji. I choć po odnalezieniu przez służby graniczne takich tuneli są one zasypywane, to szybko powstają następne.
Meksykański rząd szacuje, że rocznie emigruje do USA około 350 tysięcy osób. Wiele z nich pochodzi z obszarów ogarniętych biedą i bezrobociem. W Stanach Zjednoczonych Latynosi mogą zaś zarobić wielokrotnie więcej niż w Meksyku.