Tunezja. „To druga epidemia w moim życiu, pamiętam cholerę z czasów kolonialnych”

- Epidemia, z którą mamy do czynienia teraz, nie da się z niczym porównać, pod względem gospodarczym, politycznym i społecznym - mówi rp.pl były minister spraw zagranicznych Tunezji. Ma 84 lata, gdy był dzieckiem, pojawiła się cholera.

Aktualizacja: 30.04.2020 16:30 Publikacja: 30.04.2020 16:07

Tunezja. „To druga epidemia w moim życiu, pamiętam cholerę z czasów kolonialnych”

Foto: AFP

- Nie miałem jeszcze dziesięciu lat, chyba właśnie skończyła się druga wojna światowa. I nagle wybuchła epidemia cholery, rozchodziła się po kraju. Trwało to około dwóch miesięcy, została pokonana. Pamiętam, jaki byłem wówczas czujny i ostrożny. Szkół nie zamknięto, inaczej niż teraz za koronawirusa. Bardzo dobrze zajmowali się nami nauczyciele i opiekunowie. Byli to zarówno Tunezyjczycy, jak i Francuzi, to się działo jeszcze w czasach kolonialnych - opowiada mi Ahmed Unajes, emerytowany dyplomata, który w 2011 roku, tuż po obaleniu dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego był krótko ministrem spraw zagranicznych Tunezji.

MAŁE OTWARCIE OD 4 MAJA

Wtedy nie zamknięto też firm czy meczetów, teraz prawie wszystko jest zamknięte, jak w krajach Zachodu. Władze w połowie marca wprowadziły restrykcje na dwa tygodnie, później je przedłużano.

4 maja ma się zacząć powolne odmrażanie. Najpierw pracę będą mogły wznowić firmy jedno- czy dwuosobowe, a z większych te, które produkują na eksport, to ma być sposób na częściowe zrekompensowanie strat w kluczowym sektorze turystycznym.

Rangę symbolu zyskuje zapowiedź wznowienia od poniedziałku poboru opłat na bramkach autostrad (nielicznych, ale za to w atrakcyjnych turystycznie regionie nadmorskim). Ale raczej, z powodów higienicznych, nie będzie można płacić monetami.

Godzina policyjna będzie krótsza (od 20.00 do 6.00, a nie od 18.00 do 6.00).

AFP

SAM W DUŻYM DOMU Z DUŻYM OGRODEM

Odliczanie chorych na parę dni zatrzymało się w Tunezji, przed okrągłym tysiącem. Jakby władze się przestraszyły tego przejścia do nowej kategorii. Ostatnie dane opublikowane na stronie ministerstwa zdrowia pochodzą z 26 kwietnia. 967 zakażonych, 40 zmarło. Przeprowadzono ponad 21 tysięcy testów (na 11,5 miliona mieszkańców).

Ahmed Unajes: - Mamy dobrych lekarzy, system opieki jest niezły, mimo staroświeckiego wyposażenia szpitali dobrze sobie radzimy.

Ofiar w porównaniu z europejskim krajami leżącymi po drugiej stronie Morza Śródziemnego, Francją czy Włochami, jest więc bardzo niewiele. A środki, które zaaplikowano społeczeństwu i gospodarce, drastyczne.

- Większość ludzi jest wściekła, cierpią, jest to dla nich bardzo trudny czas - mówi Ahmed Unajes. On sam, ma komfortową sytuację: duży dom z dużym ogrodem w prestiżowym miejscu, Sukrze, mieście satelickim stolicy Tunisu.

I od półtora miesiąca nie opuścił swojej posiadłości. Jest tylko z żoną, wszystko, czego potrzebują, przywożą im kuzyni po wcześniejszej konsultacji przez telefon.

Ahmed Unajes, zdjęcie z 2011 roku

Ahmed Unajes, zdjęcie z 2011 roku

Fotorzepa/ Jerzy Haszczyński

Z nikim się nie spotykają, choć od tygodnia jest ramadan, miesiąc postu, kontemplacji, ale i biesiad. - Po raz pierwszy w długim życiu nie przychodzi do naszego domu dziesięć czy więcej osób na ramadanową kolację, iftar, nie zbiera się cała duża rodzina - podkreśla.

Jego zdaniem znaczna część Tunezyjczyków nie jest w stanie - z powodu warunków, w jakich się znaleźli, w zamknięciu, w tłoku, w biedzie - wstrzymywać się od jedzenia i picia zgodnie z zasadami islamu, od wschodu do zachodu słońca. Ale, dodaje były szef tunezyjskiego MSZ, władze, także duchowne, raczej będą podchodziły do tego z wyrozumiałością.

SPEKULANCI JAK ZBRODNIARZE WOJENNI

Tunezja od czasów rewolucji arabskich sprzed dekady uchodzi za jedyny kraj regionu, w którym nie jest politycznie gorzej niż przed obalaniem dyktatorów. Jest tu najwięcej elementów demokracji, wybory, rząd koalicyjny, w którym są nawet islamiści.

- Chyba nie ma woli politycznej, by nakładać na ludzi ograniczenia, które nie mają nic wspólnego ze zwalczaniem wirusa. Choć zapewne część polityków chciałaby, aby te specjalne reguły obowiązywały jak najdłużej. Ludzie raczej im na to jednak nie pozwolą - mówił kilka dni temu rp.pl Mesaud Romzani, czołowy tutejszy obrońca praw człowieka, sugerując, że Tunezyjczycy nie boją się protestów.

To oni pierwsi się zbuntowali dekadę temu, zapoczątkowując falę rewolucji arabskich.

AFP

Zdaniem Romzaniego najważniejsi politycy używali bardzo ostrego języka wobec tych, co łamią zasady kwarantanny. - Ale chodziło o zachowania niebezpieczne dla społeczeństwa. Takie wypowiedzi to nie jest jeszcze powód do niepokoju o stan naszego państwa - dodawał obrońca praw człowieka.

Prezydent Kais Sajed jeszcze ostrzejszego języka użył wobec spekulantów, ludzi, którzy zawyżają ceny korzystając z utrudnień w czasie pandemii. Nazwał ich zbrodniarzami wojennymi.

Ahmed Unajes: To jednak nie jest masowe zjawisko, rozumiem, że słowa prezydenta, podobnie zresztą wyrażał się premier, miało przeciwdziałać nasileniu się spekulacji. W sklepach jest towar, są owoce, warzywa. Gorzej z pieniędzmi.

ZIĘĆ DYKTATORA

Co ciekawe w kraju prawie nic nie działa, w środę prokuratura w Tunisie wydała nakaz aresztowania znanego biznesmena 61-letniego Slima Szibuba. Nie pod zarzutem korupcji, choć przez znaczną część działalności właśnie ją mu przypisywano. Lecz molestowania seksualnego.

AFP

Szibub jest zięciem Ben Alego (mężem jego najstarszej córki), obalonego w 2011 roku dyktatora, którego sprawiedliwość nie dosięgła, choć zapadły wyroki in absentia. Uciekł bowiem do Arabii Saudyjskiej i tam zmarł w grudniu ubiegłego roku.

- Nie miałem jeszcze dziesięciu lat, chyba właśnie skończyła się druga wojna światowa. I nagle wybuchła epidemia cholery, rozchodziła się po kraju. Trwało to około dwóch miesięcy, została pokonana. Pamiętam, jaki byłem wówczas czujny i ostrożny. Szkół nie zamknięto, inaczej niż teraz za koronawirusa. Bardzo dobrze zajmowali się nami nauczyciele i opiekunowie. Byli to zarówno Tunezyjczycy, jak i Francuzi, to się działo jeszcze w czasach kolonialnych - opowiada mi Ahmed Unajes, emerytowany dyplomata, który w 2011 roku, tuż po obaleniu dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego był krótko ministrem spraw zagranicznych Tunezji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia