W projekcie czytamy, że krzyż jest nośnikiem uniwersalnych wartości cywilizacji i kultury chrześcijańskiej, więc nie można z niego zrezygnować. Eksponowanie krzyża w budynkach i miejscach użyteczności publicznej – piszą autorzy – ma świadczyć o dziedzictwie historyczno-kulturowym państwa włoskiego, które zakorzenione jest w tradycji chrześcijańskiej. Dlatego chcą, by krzyże były obecne nie tylko we wszystkich szkołach państwowych, urzędach, lokalach wyborczych, ale też w szpitalach, więzieniach, na lotniskach i dworcach. Urzędnikom, którzy nie dopilnują tego obowiązku, podobnie jak osobom, które ściągają lub bezczeszczą krzyże, mają grozić kary do sześciu miesięcy więzienia i grzywna do 1000 euro.
Projektodawcy domagają się ponad 50 tys. euro z rezerwy Ministerstwa Gospodarki na zakup 30 – 40 tysięcy krzyży, które zaspokoiłyby braki powstałe po wprowadzeniu ustawy w życie.
Senat ma już niebawem rozpocząć procedowanie nad projektem złożonym przez grupę katolickich senatorów. Jeden z nich, Sergio De Gregorio, nie krył, że inicjatywa to odpowiedź na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który uznał obecność krzyży we włoskich szkołach państwowych za zamach na swobody religijne uczniów i ich rodziców. Sprawę wniosła pochodząca z Finlandii matka uczniów uczęszczających do szkoły pod Padwą.
De Gregorio stwierdził, że ten wyrok to atak na wyrażanie chrześcijańskiej tożsamości. Dodał, że obecnie ścierają się dwie cywilizacje i każdy powinien się opowiedzieć, po której stronie stoi. – My jesteśmy po stronie Kościoła i się tego nie wstydzimy – stwierdził.
Przytłaczająca większość Włochów, w tym premier Silvio Berlusconi, uznała orzeczenie Trybunału za zamach na tradycje i tożsamość. Dziennik „Il Giornale” zorganizuje referendum w sprawie krzyży w szkołach, zachęcając: „Europa wybrała Barabasza, my zagłosujmy za Jezusem”.