Doroczny ranking lizusów przygotowuje gazeta „Kommiersant-Włast”. „Dla mnie Putin to osoba numer jeden na kuli ziemskiej” – wyznał aktor Michaił Bojarski. „Widać, że Miedwiediew pracuje dniami i nocami, na pełnych obrotach” – wychwalał z kolei prezydenta omski senator Asłanbek Asłachanow. Takich kwiatków, jak co roku, jest mnóstwo – na portalu „Własti” trwają właśnie wybory lizusa roku.
Ramzan Kadyrow mówił o Putinie: „Jedyne, czego mu brakuje, to bycia Czeczenem. Wszystkie inne zalety ma”. Zresztą czeczeński prezydent nie po raz pierwszy wybija się na tle chóru pochlebców. „Allah go wybrał. Władimir Putin to dar boży” – mówił rok temu.
Nieważne, czy jest się politykiem, artystą czy sportowcem – warto postarać się o przychylność władz. Można oczywiście i czynami, i uczciwą pracą, ale roli pochlebstw nie należy nie doceniać. „Gdzie jest Putin, tam wszystko jest w porządku” (muzyk Jurij Baszmiet). „Nasz prezydent to uosobienie młodego, pięknego sportowca” (trenerka rosyjskich gimnastyczek Irina Winer). – Pańska mądrość, oparta na bogatym doświadczeniu politycznym, to gwarancja stabilności w naszym państwie – mówił o premierze patriarcha Cyryl.
– To rosyjska tradycja co najmniej od czasów Stalina. On udawał, że mu nie zależy, ale jego otoczenie dobrze rozumiało jego wrażliwość na swoim punkcie i dbało, by dostarczać mu dowodów uwielbienia – mówi „Rz” socjolog Borys Dubin. – W nowej Rosji to się nie zmieniło. Podlizywano się i Jelcynowi, i Putinowi, który, jak wiadomo, też jest bardzo czuły na swoim punkcie. Chociaż to niekoniecznie lizusostwo, Putin po prostu wpisał się w społeczne oczekiwania.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że to właśnie obecny premier ciągle jest głównym adresatem pochwał. W tym roku powstawały wiersze o jego pomysłowej polityce prorodzinnej, a nawet ody. W czerwcu takimi oto słowami witano premiera w Ałtaju: „Stanął na czele Rosji w niełatwy czas/Drugi prezydent, ale pierwszy silny/ Rosję poprowadził naprzód!/ Podniósł z kolan święte mocarstwo i zmusił cały świat do szacunku”.