Amerykanie liczą, że nowe porozumienie w sprawie redukcji głowic strategicznych uda się podpisać przed zaplanowanym na 12 – 13 kwietnia szczytem w sprawie bezpieczeństwa nuklearnego w Waszyngtonie. Sekretarz stanu Hillary Clinton rozmawiała wczoraj z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem, a dziś spotka się z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. – Wszystkie fundamentalne kwestie są już uzgodnione – zapewniał rzecznik rosyjskiego MSZ Andriej Niestierienko.
Jednak nieoficjalnie wiadomo, że prowadzone od prawie roku rozmowy utknęły w martwym punkcie. Rosja domaga się gwarancji, że układ rozbrojeniowy obejmie także amerykańskie plany dotyczące tarczy antyrakietowej. Chociaż administracja Baracka Obamy zrezygnowała z umieszczenia baz w Polsce i Czechach, Rosji nie podoba się także koncepcja ruchomych wyrzutni. Prezydent Miedwiediew miał poinformować Obamę o swych zastrzeżeniach podczas rozmowy telefonicznej trzy tygodnie temu. Stało się to wkrótce po tym, jak zgodę na umieszczenie amerykańskich wyrzutni na swoim terenie wyraziła Rumunia.
– Za każdym razem, kiedy wydaje się, że coś uzgodniono, pojawia się jakieś nowe zastrzeżenie, a sprawy trywialne stają się poważnym politycznym problemem – skarży się gazecie „New York Times” wysoki przedstawiciel administracji USA.
Pod presją Kremla Amerykanie zgodzili się już na to, by traktat, który ma ograniczyć liczbę głowic nuklearnych i środków ich przenoszenia, wspominał także o broni defensywnej. Czego jeszcze chce Rosja? – Domaga się prawnie wiążących sformułowań, które dadzą jej prawo do nowych negocjacji lub wycofania się z traktatu, gdyby uznała, że tarcza antyrakietowa staje się dla niej zagrożeniem – mówi „Rz” rosyjski ekspert wojskowy Aleksander Golc.
Przewodniczący izby niższej rosyjskiego parlamentu Borys Gryzłow zagroził wczoraj, że jeśli USA nie pójdą na ustępstwa, to Duma może nie ratyfikować porozumienia. – Rosji jest na rękę przeciąganie rozmów, bo to pokazuje, że jest znowu mocarstwem, z którym trzeba się liczyć. Myślę, że Amerykanie ustąpią, bo chcą mieć w końcu ten traktat, by móc się zająć ważniejszymi sprawami – tłumaczy Golc.