– Posądza się mnie o sprzyjanie użyciu Bundeswehry w sytuacjach nieprzewidzianych w konstytucji. Ta krytyka jest pozbawiona podstaw. Odbiera memu urzędowi niezbędną powagę – takimi słowy 67-letni Köhler pożegnał się ze stanowiskiem.
Jego obowiązki przejmie na okres 30 dni przewodniczący izby wyższej parlamentu – Bundesratu. W tym czasie ma nastąpić wybór nowego prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe złożone z członków obu izb parlamentu oraz delegatów parlamentów niemieckich landów. Polityka kanonierek?
Dymisja prezydenta Köhlera zaskoczyła wszystkich. Publiczna telewizja przerwała program, uruchamiając specjalne studio. Podobnie postąpiło wiele stacji radiowych. – Trudno zrozumieć decyzję prezydenta – mówiła większość komentatorów.
Prezydent powiązał ją z wywiadem radiowym, którego udzielił 22 maja w samolocie, wracając z Chin. Po drodze odwiedził bazę Bundeswehry w Afganistanie. Zapytał niemieckich żołnierzy, jak oceniają swoje położenie. Nie otrzymał odpowiedzi, zadał je więc obecnemu na spotkaniu żołnierzowi amerykańskiemu. – Sądzę, że możemy zwyciężyć – usłyszał.
– Dlaczego nie słyszę tego od was – zwrócił się do żołnierzy Bundeswehry. Media dopatrzyły się w tym obrazy niemieckich żołnierzy. Ale to nie wszystko. W wywiadzie dla Deutschland Radio tłumaczył następnie, że kraj wielkości Niemiec, „z tak ukierunkowanym handlem zagranicznym”, musi być przygotowany na „zaangażowanie militarne, by chronić nasze interesy, na przykład szlaki handlowe, albo zapobiec niestabilności całych regionów”.