„Masz prawo do informacji, o co jesteś podejrzany, do pomocy prawnika i tłumacza, a także do informacji o tym, na jak długo możesz być zatrzymany” – tak brzmi wstępna wersja formułki, która może wkrótce obowiązywać na terenie całej Unii Europejskiej.
Do tej pory każdy z krajów stosował inne procedury podczas aresztowania podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Przy aresztowaniu obcokrajowców miało to czasem opłakane skutki. Komisja Europejska przypomina, że w jednym z krajów skazano niewinną turystkę podejrzaną o posiadanie narkotyków. Kobieta, która nie znała swoich praw, dopiero po czterech latach zdołała się oczyścić z zarzutów.
„Różne standardy mogą spowodować, że podejrzany nie otrzyma informacji koniecznych do obrony” – napisano w uzasadnieniu nowych przepisów.
Unijna komisarz sprawiedliwości Viviane Reding chce, aby informacja na temat praw osób podejrzanych została opracowana w 23 oficjalnych językach UE. W przypadku zatrzymania obcokrajowca policjant wręczy mu karteczkę z formułką w odpowiednim języku. Do tej pory tylko w 12 państwach istniał obowiązek informowania zatrzymanych o przysługujących im prawach. Niemcy wprowadzili już taki przepis i przekazują informacje w 48 językach. W sześciu krajach robi się to wyłącznie ustnie, często w trudnym prawniczym żargonie.
Tymczasem policjanci coraz częściej muszą zatrzymywać obcokrajowców, bo w UE obowiązuje europejski nakaz aresztowania. Według portalu EurActive w 2005 roku wystawiono go 7 tys. razy, a w 2008 roku już dwukrotnie częściej.