– Pragnę panu podziękować za decyzję w sprawie floty na Krymie i za atmosferę budowaną w stosunkach między naszymi bratnimi narodami – mówił w sobotę ukraińskiemu prezydentowi premier Rosji.
Putin przyjechał na Krym przed uroczystościami Dnia Rosyjskiej Marynarki, obchodzonego w ostatnią niedzielę lipca. Spotkał się z Janukowyczem w Jałcie, w prezydenckiej rezydencji, gdzie wypoczywa ukraiński przywódca. Miał za co dziękować Janukowyczowi. Umowa o stacjonowaniu rosyjskiej floty na Krymie powinna wygasnąć w 2017 roku, a została przedłużona o 25 lat. W zamian Kijów będzie otrzymywał tańszy rosyjski gaz, ale tylko do 2019 roku.
– Zbyt częste spotkania przedstawicieli władz obu krajów nie mogą nie niepokoić. Po każdych takich rozmowach kolejny ukraiński strategiczny port lub zakład przechodzi w ręce rosyjskich inwestorów. Toczą się także rozmowy o utworzeniu wspólnego przedsiębiorstwa na rynku energetycznym. W praktyce może to oznaczać przekazanie pod kontrolę Rosji ukraińskich gazociągów – mówi „Rz” kijowski politolog Ołeksandr Palij.
Putin przyjechał na Krym także z okazji zlotu prawosławnych motocyklistów, który odbywa się przed świętem marynarzy. W tym roku okazją do rajdu była także 65. rocznica zwycięstwa ZSRR nad III Rzeszą. Premier, ubrany w czarną koszulę i czarne okulary, jechał po krymskich drogach na trzykołowym motocyklu Harley Davidson na czele kilkusetosobowej kolumny. – Jesteście wolnymi ludźmi. Możecie jechać, gdzie chcecie – przekonywał motocyklistów.
„Przybyli na Krym z błogosławieństwem patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla” – pisały ukraińskie portale. W obchodach święta rosyjskiej floty w bazie w Sewastopolu uczestniczyła liczna rosyjska delegacja, w tym mer Moskwy Jurij Łużkow, który do niedawna miał zakaz wjazdu na Ukrainę. Został ukarany za stwierdzenie, że „Sewastopol powinien być zwrócony Rosji”.