„Automaten Casino 777” – głosi wielki napis na fasadzie jednego z budynków przy Bayerischer Platz w Berlinie. W środku półmrok o każdej porze dnia. W ogromnej hali rzędy automatów do gry, jak w Las Vegas. Mimo przedpołudniowej pory jest już kilkunastu klientów. Zajęci wrzucaniem monet do automatów nie zwracają uwagi na to, co się dzieje dookoła.
– Kilka dni temu wygrałem 100 euro. Dzisiaj liczę na więcej – mówi 20-letni Haiko, stały klient. Jak twierdzi, chwilowo nie ma pracy.
– W salonach gry najłatwiej wpaść w nałóg i stać się uzależnionym od hazardu – ostrzega Peter Lang z Federalnego Urzędu Oświaty Zdrowotnej.
Urząd obserwuje z niepokojem lawinowy wzrost popularności automatów, przy których spędza czas coraz więcej obywateli. W samym Berlinie liczba salonów wzrosła w ostatnich czterech latach o dwie trzecie. Podobnie jest w innych miastach. Rekord ustanowiło 10-tysięczne miasteczko Mengen w Badenii-Wirtembergii. Sześć lat temu były tam cztery salony. Pięć lat później już siedem.
Trzy dalsze wnioski leżą obecnie na biurku burmistrza. Patrzy on z niepokojem, jak coraz więcej młodych ludzi przepuszcza tam pieniądze. Wielu wpada w długi, z których nie sposób się wyplątać. Władze Mengen podnoszą regularnie lokalny podatek od gier hazardowych, który wynosi już 25 proc. obrotów.