Lekcje są prowadzone w formie korepetycji dla pojedynczych uczniów, a ich wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania dyrekcji.
– Zaczęliśmy z niewielką grupką uczniów w ramach programu pilotażowego. Okazało się, że ta metoda przynosi doskonałe efekty i dzieci lepiej rozumieją przedmiot. Teraz połowa naszych sześciolatków uczy się już w ten sposób – mówi zastępca dyrektora Rebecca Stacey. Na pomysł wpadł biznesmen Tom Hooper, który zauważył, że na brytyjskim rynku brakuje absolwentów matematyki, a korepetycje są zbyt drogie.
– W Londynie za godzinę korepetycji trzeba zapłacić nawet 40 funtów – tłumaczy. Zatrudnił już 100 Hindusów, którzy skończyli studia matematyczne i mają doświadczenie w uczeniu dzieci. Są dostępni 24 godziny na dobę. Za godzinę korepetycji firma pobiera 12 funtów. Ponad połowę z tego dostaje nauczyciel siedzący przed komputerem w indyjskim stanie Pendżab.
– To prawda, że w ten sposób nie da się stworzyć emocjonalnej więzi między uczniem i nauczycielem, ale nie ma też takiego stresu jak podczas lekcji w klasie – przekonuje Hooper.
Eksperci są zdania, że takie nauczanie to przyszłość. – Nauczyciele chętnie wykorzystują nowoczesne technologie. Chętnie sięga po nie także młode pokolenie, które nie rozstaje się z komputerem. To nieuchronny proces – mówi „Rz“ dr Carol Fuller z Uniwersytetu w Reading, która prowadzi badania nad brytyjskim systemem edukacji. Jej zdaniem jednak komputer nie powinien całkowicie zastąpić kontaktu z nauczycielem. Tego najbardziej obawiają się związki zawodowe.