Do niedawna można było zostać na Facebooku znajomym Heinricha Himmlera lub Josepha Goebbelsa albo zaciągnąć się do SS. Chociaż niemiecki Facebook usunął już kilkadziesiąt stron propagujących nazizm, to walka z propagandą prawicowych ekstremistów w Internecie przypomina walkę z wiatrakami. Na miejsce usuniętych haseł powstają następne o nieznacznie przerobionych nazwach. Na Facebooku pojawiają się „Joeseph Goebbels”, „Heinirich Himmler” czy „Hit Ad”. Aktywność neonazistów w sieci rośnie.
Prawie 2 tysiące stron internetowych i 6 tysięcy filmików na YouTube zawiera skrajnie prawicowe treści – wynika z raportu jugendschutz. net, organizacji zajmującej się m.in. monitorowaniem neonazistowskich treści w Internecie.
To o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. A to tylko przypadki, które udało się wykryć. – Internet stał się dla neonazistów narzędziem propagandy numer jeden – mówi „Rz” Michael Wörner-Schappert z jugendschutz.net.
Prawicowi ekstremiści wykorzystują serwisy społecznościowe, YouTube i blogi do szerzenia propagandy i werbowania nowych członków wśród młodzieży.– Znaczenie tego medium, a także zagrożenie, jakie niesie, najlepiej pokazuje przykład blogów ekstremistów czy stron, z których można ściągać pliki z neonazistowską muzyką, na które wchodzi dziennie do 10 tysięcy użytkowników – mówi Wörner-Schappert.
Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD) w marcowym wydaniu gazetki partyjnej „Deutsche Stimme” opublikowała poradnik, jak skutecznie wykorzystywać Internet. Zanim zamieściła film szkoleniowy na swoich stronach internetowych, ukazał się on na Twitterze. – Neonaziści są coraz bardziej profesjonalni w używaniu Internetu jako narzędzia marketingowego – ocenia Toralf Staud, autor książki „Nowocześni naziści”.