Blokada jest odpowiedzią na sobotnie naloty śmigłowców USA na kryjówki talibów znajdujące się po pakistańskiej stronie granicy. Podczas dwóch ataków zginęło 30 bojowników islamskich, ale wśród śmiertelnych ofiar znaleźli się również trzej pakistańscy funkcjonariusze ochrony pogranicza. Trzej inni pogranicznicy zostali ranni.
Nie wiadomo, jak dokładnie przebiegały wydarzenia w pobliżu posterunku Mandato Kandaho położonego pięć kilometrów od granicy z Afganistanem. Wszystko rozpoczęło się, gdy w pobliżu jednej z baz w afgańskiej prowincji Chost żołnierze NATO dostrzegli talibów przygotowujących moździerze do jej ostrzału. Rebelianci zorientowali się, że zostali odkryci, i zaczęli uciekać w stronę granicy pakistańskiej. W pościg ruszyły śmigłowce Apache, co wskazuje, że były one pilotowane przez Amerykanów.
Przedstawiciele NATO najpierw tłumaczyli, że helikoptery ścigały bojowników uciekających do Pakistanu i przypadkowo przeleciały nad granicą. Potem sojusz zaprzeczył, powołując się na relacje załóg, jakoby w ogóle doszło do naruszenia granicy. Ostatecznie dowództwo ISAF, międzynarodowej misji w Afganistanie, oficjalnie przyznało, że pakistańscy pogranicznicy zostali zabici przez siły sojuszu. Po pierwszym ataku, przeprowadzonym w trakcie pościgu za rebeliantami, śmigłowce NATO dokonały jeszcze jednego nalotu na ten sam rejon po pakistańskiej stronie granicy.
Na reakcję Islamabadu, który wielokrotnie protestował przeciw naruszaniu jego przestrzeni powietrznej przez siły NATO, nie trzeba było długo czekać. Rząd Pakistanu polecił zablokować drogę mającą kluczowe znaczenie dla operacji w Afganistanie. Według telewizji al Dżazira w nadgranicznej miejscowości Torkham stało wczoraj po południu około 100 ciężarówek. Zawróciły one z Przełęczy Chajberskiej, gdzie natknęły się na blokadę sił pakistańskich. Przez przełęcz wiedzie główna droga zaopatrzeniowa dla około 150 tysięcy żołnierzy USA i ich koalicjantów walczących w Afganistanie. Przejeżdża nią do 250 natowskich ciężarówek dziennie.
Władze Pakistanu oświadczyły, że siły NATO świadomie naruszają granicę i wezwały ich dowództwo do przestrzegania mandatu ONZ, w ramach którego działają w Afganistanie. Pakistańczyków rozsierdził nie tylko weekendowy atak, ale również regularne w tym miesiącu naloty samolotów bezzałogowych (dronów) na cele na terytorium ich kraju. Po weekendowym ataku pakistański minister spraw wewnętrznych Rehman Malik powiedział, odnosząc się do sił zachodnich: – Będziemy musieli wreszcie sprawdzić, czy jesteśmy sojusznikami czy wrogami.