Terytoria palestyńskie znajdują się pod okupacją Izraela od wojny sześciodniowej w 1967 roku. I choć od blisko dwóch dekad obie strony prowadzą negocjacje pokojowe, nic nie wskazuje na to, żeby miały się one zakończyć sukcesem. Zarówno Izraelczycy jak Palestyńczycy okopują się na swoich pozycjach i zgłaszają postulaty, które są nie do zaakceptowania dla drugiej strony.
Sprawia to, że społeczność międzynarodowa zaczyna tracić cierpliwość. Według szefa francuskiej dyplomacji Bernarda Kouchnera niewykluczone jest, że Rada Bezpieczeństwa ONZ sama proklamuje niepodległość Palestyny. – Oczywiście wolelibyśmy, żeby państwo palestyńskie powstało w wyniku negocjacji z Izraelem. Znajdujemy się jednak w impasie. Nie można więc wykluczyć wariantu Rady Bezpieczeństwa – powiedział palestyńskiej gazecie „Al-Ajjam”.
Kouchner wraz z ministrem spraw zagranicznych Hiszpanii Miguelem Angelem Moratinosem rozpoczął właśnie wizytę na Bliskim Wschodzie. Reprezentują oni UE, której zależy na przyspieszeniu procesu pokojowego. – Chcemy powitać Palestynę w szeregach krajów ONZ. Im szybciej to się stanie, tym lepiej – podkreślił Francuz.
Pomysł Kouchnera nie spodobał się w Izraelu. – To tania zagrywka obliczona na przypodobanie się Palestyńczykom – powiedział „Rz” izraelski politolog Jonathan Rynhold. – Francja dobrze wie, że stworzenie Palestyny przez ONZ jest nierealne. USA, które mają w Radzie prawo weta, na pewno by to zablokowały.
Według Rynholda wszelka próba narzucenia Izraelczykom i Palestyńczykom rozwiązania pokojowego doprowadziłaby do wybuchu przemocy. – Weźmy choćby przebieg przyszłych granic obu państw. To my musimy go ustalić. Wyznaczenie go przez ONZ skończyłoby się katastrofą. Czy się to komuś podoba czy nie, to Izraelczycy i Palestyńczycy muszą się porozumieć – podkreślił Rynhold.