Lustracja Bundestagu

Czy służby specjalne NRD wpływały na decyzje parlamentu RFN?

Publikacja: 12.10.2010 03:47

Kanclerz Angela Merkel i przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert

Kanclerz Angela Merkel i przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert

Foto: AFP

Po latach debat i wahań Bundestag podjął decyzję o zbadaniu przeszłości około 2 tysięcy żyjących jeszcze posłów wszystkich kadencji parlamentu RFN przed 1990 rokiem, a więc przed zjednoczeniem Niemiec.

Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert podjął tę decyzję po konsultacji z przedstawicielami wszystkich frakcji parlamentarnych. Takiej lustracji jeszcze w Niemczech nie było. Jej celem jest wyjaśnienie, ilu agentów Stasi zdołały umieścić tajne służby NRD w parlamentach RFN kolejnych kadencji.

[srodtytul]Partyjny wstyd[/srodtytul]

Było ich niemało, co nie jest w Niemczech żadną tajemnicą, jednak do tej pory Bundestag konsekwentnie odmawiał zbadania tej sprawy. Dlaczego? – To proste. Partie polityczne nie były zainteresowane ujawnieniem nazwisk swych posłów, którzy byli agentami – tłumaczy Klaus Schroeder, szef Instytutu Badań nad NRD Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Jest współautorem pilotażowego studium na temat obecności agentów NRD w Bundestagu w latach 1969 – 1972.

Okazało się, że w tym okresie 49 posłów było zarejestrowanych jako tajni współpracownicy. Daje to pojęcie, ilu agentów zdołała umieścić w parlamencie zachodnich Niemiec NRD przez całe 40 lat swego istnienia.

[srodtytul]Frakcja Markusa Wolfa[/srodtytul]

– Dysponujemy własną frakcją w Bundestagu – chwalił się kilka lat przed upadkiem NRD szef wywiadu Markus Wolf. Jak wynika z archiwów Stasi, w momencie likwidacji NRD w RFN działało 3 tys. agentów ze wschodnich Niemiec, z czego 449 miało specjalny status szczególnie ważnych i wydajnych informatorów.

Nikt nigdy nie pokusił się o zbadanie, ilu z nich zasiadało w Bundestagu. Tak jak Julius Steiner z CDU, który za 50 tys. marek głosował w 1972 roku przeciwko wnioskowi swej partii w sprawie wotum nieufności dla rządu Willy’ego Brandta. Albo William Borm, poseł i szef FDP w Berlinie Zachodnim, który korzystał z gotowych przemówień przysyłanych mu z centrali Stasi. W archiwach Stasi znajduje się też zapis z 1984 roku, w którym można przeczytać: „Pod wpływem naszych materiałów Partia Zielonych zmieniła znacząco swe stanowisko”. Niemało informatorów miała także Stasi w SPD, zarówno we frakcji w Bundestagu, jak i w strukturach partyjnych.

Zdaniem Schroedera zapowiadana lustracja jest mydleniem oczu, gdyż wielu najważniejszych agentów zostało już dawno zdemaskowanych w wyniku śledztw dziennikarskich i teraz wykryte zostaną najwyżej płotki.

– Nie dowiemy się już prawdopodobnie nigdy, jakimi rzeczywistymi wpływami dysponowała w Bundestagu Stasi i w jakim stopniu wpłynęła na proces podejmowania decyzji politycznych w RFN – twierdzi. Według niego należałoby przebadać kontakty SED, partii komunistycznej NRD, z elitą polityczną RFN. Na to się jednak nie zanosi.

– W rozumieniu prawa zlecenie, jakie otrzymaliśmy od Bundestagu, nie jest lustracją sensu stricto, bo w zasadzie chodzi o wyjaśnienie działalności szpiegowskiej agentów Stasi w RFN – tłumaczy Günther Bormann z Urzędu ds. Akt Stasi będącego odpowiednikiem polskiego IPN.

Günther Bormann jest przekonany, że żadnemu z nowo ujawnionych agentów włos z głowy nie spadnie, gdyż ich niezgodne z prawem działania uległy już przedawnieniu.

[ramka]Oficjalna strona Instytutu Gaucka: [link=http://www.bstu.bund.de]www.bstu.bund.de[/link][/ramka]

[ramka][srodtytul]Jak demaskowano agentów Stasi[/srodtytul]

Zbadanie przeszłości posłów Bundestagu zlecono Urzędowi ds. Akt Stasi, odpowiednikowi polskiego IPN. Powstał on już pod koniec 1990 roku. Do tej pory zajmował się głównie zbieraniem oraz udostępnianiem akt. Opracowanie studium na temat obecności agentów NRD w parlamentach RFN jest pierwszym zleceniem tego rodzaju. Instytucja nosi nieoficjalną nazwę urzędu Gaucka, od nazwiska Joachima Gaucka, pierwszego jej szefa. Przez 20 lat z akt Stasi skorzystało ponad 2 mln obywateli. W zdecydowanej większości wywodzących się z byłej NRD. Mają oni dostęp do akt na własny temat. Firmy prywatne, urzędy, partie polityczne, związki czy stowarzyszenia mogą zaś składać wnioski z pytaniami, czy ich pracownicy byli w przeszłości związani ze Stasi. Urząd Gaucka ogranicza się do przekazania żądanych informacji, a decyzje personalne podejmuje zainteresowana instytucja. Brak statystyk ukazujących, ilu zlustrowanych w ten sposób pracowników zostało pozbawionych stanowisk. Na wniosek instytucji zlustrowano około 1,6 mln osób.

[i] —p.jen.[/i][/ramka]

[i]Piotr Jendroszczyk z Berlina[/i]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/548370.html]Posłuchaj komentarza Piotra Jendroszczyka:[/link][/b]

Po latach debat i wahań Bundestag podjął decyzję o zbadaniu przeszłości około 2 tysięcy żyjących jeszcze posłów wszystkich kadencji parlamentu RFN przed 1990 rokiem, a więc przed zjednoczeniem Niemiec.

Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert podjął tę decyzję po konsultacji z przedstawicielami wszystkich frakcji parlamentarnych. Takiej lustracji jeszcze w Niemczech nie było. Jej celem jest wyjaśnienie, ilu agentów Stasi zdołały umieścić tajne służby NRD w parlamentach RFN kolejnych kadencji.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021