Po latach debat i wahań Bundestag podjął decyzję o zbadaniu przeszłości około 2 tysięcy żyjących jeszcze posłów wszystkich kadencji parlamentu RFN przed 1990 rokiem, a więc przed zjednoczeniem Niemiec.
Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert podjął tę decyzję po konsultacji z przedstawicielami wszystkich frakcji parlamentarnych. Takiej lustracji jeszcze w Niemczech nie było. Jej celem jest wyjaśnienie, ilu agentów Stasi zdołały umieścić tajne służby NRD w parlamentach RFN kolejnych kadencji.
[srodtytul]Partyjny wstyd[/srodtytul]
Było ich niemało, co nie jest w Niemczech żadną tajemnicą, jednak do tej pory Bundestag konsekwentnie odmawiał zbadania tej sprawy. Dlaczego? – To proste. Partie polityczne nie były zainteresowane ujawnieniem nazwisk swych posłów, którzy byli agentami – tłumaczy Klaus Schroeder, szef Instytutu Badań nad NRD Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Jest współautorem pilotażowego studium na temat obecności agentów NRD w Bundestagu w latach 1969 – 1972.
Okazało się, że w tym okresie 49 posłów było zarejestrowanych jako tajni współpracownicy. Daje to pojęcie, ilu agentów zdołała umieścić w parlamencie zachodnich Niemiec NRD przez całe 40 lat swego istnienia.